Waga dziś spadła o 0,5 kg, ale to przez koniec okresu, więc nie ma zbytnio powodu do radości. Cały dzień minął pod znakiem kryzysu egzystencjonalnego. Miałyście kiedyś poczucie, że jesteście w złym miejscu, z ludźmi, których co prawda kochacie, ale którzy co raz częściej doprowadzają was do szału, w pracy, której w ogóle nie czujecie, która nie daje żadnej satysfakcji, robicie to, na co nie macie kompletnie ochoty, a wręcz nienawidzicie, gdy nadchodzą myśli, by rzucić wszystko co było dotychczas i zacząć od nowa, od początku? Jeśli tak, to wiecie o czym mówię. Coraz częściej, ba, bardzo często mam takie myśli, by zacząć wszystko od początku gdzie indziej. Niestety różne rzeczy sprawiają, że nadal tkwię w miejscu, które nie daje mi szczęścia, nie jestem w stanie zrobić kroku naprzód, by zmienić ten stan rzeczy. Brak mi odwagi, przebojowości, determinacji, ambicji, fobicy społeczni najlepiej to zrozumieją. Czuję się czasem jak pies uwiązany na smyczy przy budzie, który chce się z niej uwolnić. Zaczyna biec, ale hamuje go łańcuch, szarpie się mając nadzieję, że może jednak się uda go zerwać, ale i tak wraca zrezygnowany widząc bezcelowość swoich działań tam gdzie był i zostaje w tym samym miejscu. Jak się uwolnić od tego łańcucha? To pytanie, na które nie udało mi się znaleźć dotąd odpowiedzi. Te wszystkie myśli sprawiły, że miałam ochotę dogodzić sobie czymś kalorycznym, po prostu tego potrzebowałam bez myślenia i kaloriach, cukrze itp. Czasem tak trzeba. I wybór padł na naleśniki z tym, co było w lodówce. Były pyszne i ani chwili nie żałowałam, że sobie na nie pozwoliłam. Przecież dieta nie może być wiecznym odmawianiem sobie ulubionych rzeczy. A jak śpiewał Jerzy Stuhr "Czasami człowiek musi, inaczej się udusi".
Śniadanie (owsianka z gruszką, czarną porzeczką, suszoną żurawiną, sezamem i cynamonem, kawa zbożowa)
II śniadanie (chleb pełnoziarnisty, serek śmietankowy z ziołami, pomidor, korniszony, czystek)
Obiad (naleśniki: z dżemem wiśniowym, truskawkowym, masłem orzechowym, kremem czekoladowo-orzechowym, bananem, truskawkami i wiórkami kokosowymi, woda)
Kolacja (omlet z cukinią, mozzarellą, szczypiorkiem i ketchupu, herbata owocowa)
Caandyy
12 lipca 2016, 13:35Chyba każdy choć raz w życiu chciał uciec i zacząć od nowa. Poszukaj jakiś pozytywów i będzie lepiej. Uwielbiam naleśniki ! Chyba wylądują dziś na kolację:)
Natka1902
10 lipca 2016, 20:19Wstyd sie przyznac, ale wczoraj zjadłam tez nalesniki i to trzy. Byłam w nalesnikarni i zaczełam od jednego, ale były takie pyszne , ze dobrałam jeszcze dwa, oj trzeba sie poprawic :) Pozdrawiam
apssik
9 lipca 2016, 23:15wow mam nadzieje ze nie jadasz takich slodkich obiadow w takiej ilosci codzien bo to saam cukier i bomba kaloryczna! a co do watku postu- niestety Cie rozumiem i sama tkwie w miejscu z pewnymi rzeczami, mimo ze jestem chyba w ciut lepszej pozycji niz Ty bo ja robie to na co mam ochote-taki charakter... powodzenia!