Okres nadal daje mi się we znaki, czuję, że jestem opuchnięta, ochota na słodkie nadal jest, ale ratuję się owocami. Ostatnio trochę dużo ich w mojej diecie, ale jak tu się nie oprzeć truskawkom, malinom czy czereśniom, lepsze to niż słodycze. Mimo to muszę się trochę ograniczyć, bo owoce to jednak też cukier. Za to w ogrodzie coraz więcej warzyw dojrzewa to i więcej będzie ich w diecie.
Przeczytałam dziś wiadomość, że moje ulubione czekoladki Kinder mają w sobie jakieś składniki rakotwórcze i mogą szkodzić zdrowiu. Trochę mnie to przeraziło, bo sporo ich już w życiu zjadłam. Może więc ta informacja sprawi, że nie będę już po nie tak ochoczo sięgać, bo mam bardzo słabą "silną wole' jeżeli chodzi o wyroby tej marki i uwielbiam wszystkie.
Śniadanie (owsianka z bananem, nektarynką, orzechami laskowymi i suszoną żurawiną, kawa zbożowa)
II śniadanie (biszkopt z truskawkami i galaretką, zielona herbata)
Obiad (makaron, spaghetti z tuńczyka, woda)
Podwieczorek (koktajl z maślanki, banana, malin i gruszki)
Kolacja (sałatka z pęczaku, kaszy bulgur, soczewicy, mozzarelli, ogórka konserwowego, pomidora i szczypiorku)
JaTezBedeFit
8 lipca 2016, 15:48ah, chcialabym umiec zareagowac na informacje o kinderkach w taki wlasnie sposob, ale kiedy wczoraj sie o tym dowiedzielam, to moja jedyna reakcja to bylo "aha", i tyle :D nie zmniejszylo to mojej milosci do nich ani o ulamek procenta :D