Dziś sobota, a więc dzień ważenia. Podejrzewałam, że szału nie będzie, a tu proszę -waga na dziś to 85,6. Nie wiem jakim cudem, ale jest, sprawdzałam trzy razy. Sobota minęła mi na sprzątaniu, a popołudniu poszperałam w internecie za nagraniami do moich starych podręczników od angielskiego, bo naszło mnie coś, by do niego powrócić (pierwsze postanowienie noworoczne). Pod względem jedzeniowym znowu oparłam się ciastu. Uwielbiam sobotnie poranki, bo mogę zjeść normalne śniadanie w spokoju, co w tygodniu nigdy się nie udaje. Jako że kawy w ogóle nie piję, często robię sobie w zastępstwie inkę, dzisiaj doprawioną przyprawą do piernika i kardamonem. Na obiad znowu fasolka po bretońsku, ale tym razem dodałam kuskus i gotowaną kapustę. Wyszło pyszne. Wieczorem miałam smak na oliwki, więc wylądowały na kanapce, jednak zdecydowanie wolę czarne. Teraz idę poćwiczyć,a wieczorem zabiegi w domowym spa. A Wam miłego wieczoru życzę.
Śniadanie Śniadanie II
Obiad Podwieczorek
Kolacja
LoVeLoVe92
12 grudnia 2015, 22:51Smakowicie to wygląda :)
Grubaankaa
12 grudnia 2015, 21:19Brzmi smacznie i zdrowo.
Grubaankaa
12 grudnia 2015, 21:02Posiłki wyglądają smacznie, nie są obfite ani anorektyczne, z pewnością przy takim jedzonku będziesz odnotowywać stały spadek wagi. Gratuluję Ci postępów. A podwieczorek to...co tam smacznego pożarłaś?
Annabelle84
12 grudnia 2015, 21:07Staram się, choć nie zawsze uda się coś zdrowego skomponować. Na pewno ograniczam ilość w stosunku do porcji sprzed odchudzania. W dalszym ciągu próbuję się przekonać do naturalnych jogurtów, ale opornie mi to idzie. Dzisiejsza próba to połączenie właśnie jogurtu z płatkami musli, odrobiną czekolady, banana i crunchy. I nawet zjadliwe było :)