No i po urlopie.... Poza przygodami z samochodem i " goniącym" mnie deszczem to udany tydzień:). Ja nie wiem, ale wychodzi na to że chyba przyciągam do siebie chmury i deszcz, pierwsze dwa dni pod Zieloną Górą- a jakże- padało... Kierunek Kraków- padało... Wczoraj postój na noc w Gorzowie- lało.. Mówię Wam coś w tym jest;). Dzisiaj, po tygodniu dogadzania sobie pysznymi śniadaniami, słodycze też wpadły no i oczywiście megaaa zdrowe obiady- nie obyło się bez fast foodów, weszłam na wagę.. 69,5 kg.. Zważę się jeszcze jutro rano, żeby mieć czarno na białym, ale chyba to że nie odpuściłam biegania na wyjeździe uratowało mnie od wagowej katastrofy:).
Dzisiaj po powrocie do domu, rozpakowaniu walizek i wstawieniu trzech pralek prania ( jakże fascynujące zajęcia) poszłam pobiegać, no w sumie to powtórzyć trening z poprzedniego czwartku, a więc sześć razy po 200 m jak najszybciej się da. Sprinterką to ja nie będe;) Wydaje mi się że wydusiłam z siebie wszystko co się dało a najlepszy czas to 37 s.. Ale widzę, że takie mieszane treningi a więc trochę truchtania i trochę szybkości dość dobrze wpływają na kondycję( tak mi się wydaje), wspominałam Wam już że biegam z pulsometrem więc czasami z ciekawości porównuje sobie czy coś się zmienia. Zresztą do pomiarów nie potrzeba nawet zaopatrzyć się w pulsometr, wystarczy stoper i każdy może sobie zmierzyć tętno, a ma to też wpływ na spalanie tłuszczu- jeżeli komuś podczas biegania/ ćwiczeń zależ y najbardziej na pozbyciu się tkanki tłuszczowej to powinien utrzymywać puls na poziomie 65-70% tętna maksymalnego.
Chyba wystarczy na dziś tego mojego zanudzania, idę przyszykować w końcu coś na kolację bo jakoś dzisiaj nie bardzo miałam apetyt i ograniczyłam się tylko do kanapki na śniadanie, ale po bieganiu zaczynam czuć ssanie:)
A jak tam u Was?:)- jesienne marudzenie i niechcemisizm czy może aktywność i spalanie "oponek" żeby przypadkiem nie zmieniły się w zimowe;)?
Miłego wieczoru:)
romanoff
8 listopada 2013, 14:39Nienawidzę urlopów. Z każdego wracam 4 kg cięższa. :) Oczywiście to żart - szkoda, że tylko pierwsze zdanie. A' propos pogody - u nas piękne słońce, zero wiatru, więc nie ma na co czekać - ładuję się w dres i heja dookoła jeziora.
jamay
8 listopada 2013, 10:44Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia! Dokładnie:)
chiddyBang
7 listopada 2013, 21:26Zdecydowanie jesienne marudzenie i niechcemisizm, ale planowy trening wykonany, więc nie jest źle ;) Ciebie jak zawsze podziwiam za to bieganie ;)
Niecierpliwa1980
7 listopada 2013, 19:34A umawiałyśmy się,że przywieziesz pogodę-pamiętasz? :-)))
Arganiaa
7 listopada 2013, 18:04teraz to chyba od kilku dni wszędzie pada, więc to nie Twoja zasługa, że gdzie się nie pojawiłaś tam padało;) A za samozaparcie do biegania podziwiam! Żeby mi się tak chciało, jak Tobie;) Powodzenia!:)
Doomkaa
7 listopada 2013, 17:57Zazdroszczę samozaparcia do biegania :)
ewela22.ewelina
7 listopada 2013, 17:23wszedzie pada :) lipa...