Jakąś godzinę temu wróciłam z uczelni.. pół dnia spędzonego na zajęciach, a druga połowa w czytelni w poszukiwaniu materiałów do pracy magisterskiej, skutek jest taki że dzisiejsza aktywność ograniczyła się do dreptania między regałami z książkami, przerzucania kartek z megaaaa "interesującymi" wyrokami, a no i oczywiście kserowania:). Może uda mi się jeszcze dzisiaj nadrobić to lenistwo brzuszkami chociaż. Tak się dzisiaj oddałam tym emocjonującym zajęciom, że śniadanie zjadłam o po 17...no cóż czasami się zapominam, ale to rzadkie i raczej jednorazowe "wyskoki".
Wczoraj czułam się beznadziejnie, ale biegania odpuścić nie mogłam, nie wiem czy to mądre czy nie ale kiedyś ktoś mi powiedział, że przeziębienie trzeba wypocić, później wskoczyć pod gorący prysznic, a na koniec wygrzać się w łóżku, więc poszłam zrobić normalny trening, nawet się udało- biegałam trzy razy po 9 minut z minutowymi przerwami. Jako, że biegam z pulsometrem to mam szansę porównywania sobie jak mój organizm reaguje na bieganie w określonych kombinacjach czasu itp, ma to swoje dobre strony;). Dowiedziałam się zresztą też, że na przykład mierząc rano po przebudzeniu tętno spoczynkowe można stwierdzić czy nie jesteśmy przemęczeni lub przetrenowani:).
A jak tam Wasza aktywność:)-Jakieś ćwiczenia zaliczone? Mam nadzieję, że dużooooo lepiej niż moja dzisiejsza:)
chiddyBang
17 października 2013, 12:11Naprawdę szczerzę gratuluję niewiem czy dałabym radę cwiczyc podczas choroby. Super motywacje ;) Pozdrawiam ;)
NotPerfectMe
17 października 2013, 09:38wow! niezła jesteś... daj znać czy ta metoda "wypoceniowo-prysznicowa" działa! ps. nie zazdroszczę tej magisterki-jak sobie przypomnę te męczarnie w czytelni i na ksero... dobrze, że to się szybko kończy:)
vitalia92
16 października 2013, 22:47twarda sztuka z cb :) ja pewnie tez bym poszla biegac :) tak jak latem sie zalatwilam i bylam przegrzana i odwodniona.. juz czulam sie nie halo, a mimo to cwiczylam, a na drugi dzien juz kompletny klops. Lekarz w domu i te sprawy, bo nie mialam sily nawet zwlec sie zeby pojsc do przychodni ;/ ale katar to tam pikus.. chusteczka w dlon i heja :D
Niecierpliwa1980
16 października 2013, 21:51No to silna sztuka z ciebie :-) I tak trzymaj-żadna choroba nie będzie nam dyktować warunków gry :-)