Chyba nigdy w życiu nie miałam taaaakich zakwasów... Myślałam, że dzisiaj wstanę i poczuję się jak nowo narodzona, no przecież miało ich już nie być?! ( przynajmniej takie było moje założenie) po tym jak się wczoraj porozciągałam.. Nie ma tak dobrze- trudno dzisiaj kolejny dzień będę chodzić po schodach i w myślach powtarzać " auć- to za wszystkie zjedzone ciastka, auć- to za jedzenie zbyt późno...;)"- ale to taki..." słodki ból" , bo jak dla mnie oznacza, że dobrze wykonałam ćwiczenia skoro ruszyłam swoje mięśnie:) Dzisiaj w planach wieczorny trening, a po powrocie brzuszki, robię je co drugi dzień i ostatnio zwiększam za każdym razem ilość powtórzeń o 10.
A od poniedziałku w planach basen- myślę że na początek tak 2 razy w tygodniu wystarczy, w dni w które nie biegam będę miała szansę się trochę rozruszać:) Ostatnio widzę same plusy, zastanawiam się czy ktoś mnie nie podmienił ale to chyba działanie endorfin związanych z ruchem, do tego udało mi się namówić na wypady na basen przyjaciółkę- więc kolejny raz połączenie przyjemnego z pożytecznym- porcja ruchu+ kobiece plotki:):D.
Wieczorem po treningu pewnie będę pisać w mniej optymistyczym tonie jak ledwo co się wczołgam do domu a mój tłuszcz będzie szlochać;)
Niecierpliwa1980
12 września 2013, 11:17Zakwasy wszędzie...:-),znaczy,że działamy !
katerina77
12 września 2013, 09:31Podziwiam jak pięknie schudłaś.Ja lubię zakwasy,bo wiem wtedy chociaż że ćwiczyłam.Niestety teraz nie dane mi jest forsowanie się