Dzisiaj zaliczyłam kolejne 12 km szybkiego marszu z kijami, po plaży wśród szumu morza i pisku mew...i drobnego deszczu. Ale było miło. Oprócz tego dużo innych spacerów po promenadzie i mieście. Dietkowo jak to na wyjeździe, ale raczej ok.
Ja z chęcią pomaszerowałabym dłużej, ale małżonek obolały i odciski mu się zrobiły- biedactwo, a ja taka pełna energii i chęci do działania. Niech mi ta energia zostanie na powrót do domu i resztę tygodni mojej walki o figurę i zdrowie.
Mam nadzieję, że u was również dużo energii i motywacji do działania.
No dziewczynki- Walczymy, walczymy!!! Cel coraz bliżej- musi się udać.
misia32
13 listopada 2013, 13:07ale Ci zazdroszczę.No cóż u mnie szum ale deszczu, który pada z nieba.Pozdrawiam.
piteraaga
11 listopada 2013, 20:57Zazdroszczę tych spacerów...