W końcu wróciłam do piątek, piąteczek, piątuś moich ukochanych
55,4 kg na dziś
To jest waga, w której już dobrze się czuję.
To jest wag, w której wyglądam dobrze ubrana.
To jest waga, w której nadal nie wyglądam dobrze nago
To jest waga, która daje mi komfort, ale jeszcze nie zapewnia pełnej satysfakcji.
Generalnie cieszę się
55,4 kg na dziś
To jest waga, w której już dobrze się czuję.
To jest wag, w której wyglądam dobrze ubrana.
To jest waga, w której nadal nie wyglądam dobrze nago
To jest waga, która daje mi komfort, ale jeszcze nie zapewnia pełnej satysfakcji.
Generalnie cieszę się
To jest też waga, w której mogę nosić jeszcze wszystkie moje ubrania, ale muszę zakładać paski do spodni i spódnic.
Pamiętam, że kiedy chudnę do wagi 53 kg, to już moja garderoba przestaje pasować, wszystko wisi i wygląda na mnie koszmarnie. Pamiętam ten czas sprzed 3 lat, kiedy tyle ważyłam. Wtedy zupełnie nie miałam się w co ubrać i paradoksalnie wyglądałam niekorzystnie i nieatrakcyjnie w ubraniach. Za to nago wyglądałam super
Wiec nie wiem, co robić, czy zostać w tej wadze, czy chudnąć dalej i zmierzać do celu - 52 kg? Takie pytanie retoryczne to jest
A Wy co byście wybrały? Dobrze wyglądać w aktualnie dostępnej garderobie, czy dążyć do celu kosztem wymiany wszystkich ciuchów?
Acha, ostatnio usłyszałam miły komplement, taki powiedziany mimochodem. Byłam w towarzystwie, ktoś opowiadał jakąś historię o pewnej dziewczynie i mówi wskazując na mnie: "No taka drobna była jak ty." Od razu to wyłapałam Miło być postrzeganą jako drobna dziewczyna.
Na koniec pożalę się, że miałam dziś w pracy ciężki dzień i cieszę się, że już jest weekend i mogę odpocząć oglądając piękny mecz siatkówki Polska - Brazylia. Jestem fanką siatkówki!
Pamiętam, że kiedy chudnę do wagi 53 kg, to już moja garderoba przestaje pasować, wszystko wisi i wygląda na mnie koszmarnie. Pamiętam ten czas sprzed 3 lat, kiedy tyle ważyłam. Wtedy zupełnie nie miałam się w co ubrać i paradoksalnie wyglądałam niekorzystnie i nieatrakcyjnie w ubraniach. Za to nago wyglądałam super
Wiec nie wiem, co robić, czy zostać w tej wadze, czy chudnąć dalej i zmierzać do celu - 52 kg? Takie pytanie retoryczne to jest
A Wy co byście wybrały? Dobrze wyglądać w aktualnie dostępnej garderobie, czy dążyć do celu kosztem wymiany wszystkich ciuchów?
Acha, ostatnio usłyszałam miły komplement, taki powiedziany mimochodem. Byłam w towarzystwie, ktoś opowiadał jakąś historię o pewnej dziewczynie i mówi wskazując na mnie: "No taka drobna była jak ty." Od razu to wyłapałam Miło być postrzeganą jako drobna dziewczyna.
Na koniec pożalę się, że miałam dziś w pracy ciężki dzień i cieszę się, że już jest weekend i mogę odpocząć oglądając piękny mecz siatkówki Polska - Brazylia. Jestem fanką siatkówki!
sloneczko1990
7 czerwca 2013, 21:56Ja też popieram niższa waga i wymiana garderoby :) Miło jest usłyszeć taki komplement.
anpani
7 czerwca 2013, 20:58Łał, pięknie! :- ) , strasznie Ci zazdroszczę wagi !!! :- )) Ja na Twoim miejscu dążyłabym do celu i zmieniła garderobę :- )
ladyofdarknesss
7 czerwca 2013, 20:31Osiagniecie upragnionego celu i wymiana garderoby - dwie przyjemnosci w jednym :))
rynkaa
7 czerwca 2013, 19:13podzielam Twoją miłość do siatkówki i mam podobnie z tym, że dobrze wyglądam w ubraniu a nago nie ma rewelacji :)
SexyKitty
7 czerwca 2013, 19:00Po pierwsze, to zazdroszczę Ci wagi. A po drugie, można pogodzić te dwie rzeczy, schudniesz do 52 kg i będziesz wyglądać dobrze nago, wybierzesz się na zakupy i kupisz takie ubrania, wy również i w nich dobrze wyglądać :)
ita1987
7 czerwca 2013, 18:40Rany.. Rewelacja... To masz problem.. Hmm.. Ja mam już też sporo za dużych i nie jestem zadowolona. Tu podpinam, zapinam, daje pasek... Na szczęście sporo zostało, przeważnie tych które czekały na szczupła mnie... :-) miłego oglądania... Polska! Ole ole ole oleeeee... :-)