generalnie teraz u mnie "nijak"
w tygodniu ładnie się trzymam diety...ale przychodzi piątunio i nie umiem sobie odmówić piwka, piweczka z mężem. A jak już się napiję alkoholu, to oczywiście włącza mi się program "Lodówka". I wiecie, niby się nie nażrę jak prosiaczek, ale jednak piwko, coś tam z listy zakazanych wpadnie i całotygodniowa dieta idzie się bujać.
Pozbieram się, spoko loko, ale jakieś takie ostatnie 2 weekendy miałam zniżkowe pod kątem nastroju...waga nie rośnie, bo aż tak źle nie jest, jedynie stoi w miejscu. Utrzymuję ją...no ale mam chudnąć przecież
nie piszę tego bo się żalę, no trudno czasem są takie momenty że i na piwko przyjdzie czas już się ogarniam i będę się pilnować. a co zjadłam i wypiłam to moje
Ale popatrzcie jakie to wszystko zakręcone. Przed dietą jesz jak wieprz (tzn.ja jadłam tak, Was nie obrażam broń boże ) no i tyjesz, jasne że tyjesz...a wszystko to jest rozłożone w czasie. I tyjesz sobie powoli, raz szybciej...
A potem przechodzisz na dietę, odżywiasz się w miarę zdrowo, zmieniasz wszystko w swoim życiu, raz pilnie trzymasz dietę raz mniej pilniej. Raz chudniesz raz nie, no wiadomo, każda z nas to zna. Ale kurczaczek...trzymasz tę cholerną dietę ale każde odstępstwo od diety powoduje ze waga wariuje. Wiem wiem, że jak sobie raz na jakiś czas pozwolisz to nie spowoduje od razu że przytyjesz to co zrzuciłeś/zrzuciłaś... Ale tylko coś do paszczy się włoży to zaraz ta cholerna waga reaguje
i czytam i mądrzę się, bo wiem że to często woda się zatrzymuje gdy nagle wtrąbi się bardziej przetworzoną żywność...ale i tak za każdym razem trafia mnie szlag gdy po piwku nagle cały tydzień waga pokazuje mi 1 pełny kilogram więcej.
No takie tam przemyślenia po piwnym weekendzie
a tak poza tym byłam z dzieckiem na imprezce którą "organizowała" Kinder Niespodzianka. Jeśli u którejś z Was dzieciatej będzie taka imprezka w mieście to polecam, świetna zabawa. Moja Mila była zachwycona, ja zresztą także ;)
Mila tym razem z malunkiem na buźce hmmmmm zebry...no tak, to jest zebra gdyby jednak były wątpliwości
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
16 września 2015, 14:10A może tak wino zamiast piwa i program 'lodówka' się nie włączy? ;)
Aniutka2015
16 września 2015, 14:31wybiorę chyba te najbardziej wytrawne, żeby mi "gębę" wykrzywiło ;) bo wtedy to po drugą lampkę winka na bank nie sięgnę...no i może faktycznie lodówa nie będzie tak kusiła :))
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
16 września 2015, 14:33Hehe, jest to jakiś sposób :P Ja akurat piwa nie lubię, więc mnie do niego nie kusi.
Malgosiat
8 września 2015, 21:28ładnie wyglądasz, młodo:) dobraze że nie przybywa i to jest że już jakąś mądrość osiągnęłaś, wiem co to znaczy takie głupie dieta ćwiczenia po 2 godz. dziennie obżarstwo tycie i tak wkoło, odkąt tj. 2012 tak mam, 79kg potem 65, 79 potem 70, 78 potem 70, i tak od 2012 r. kilka razy, aż doszło w tamtym roku że początek był 80 coś, niestety trzeba się pilnować, nie można już zbaczać z drogi, życzę nam wszystkim aby się opamiętać iedy na plusie jest np. 2 kg do przodu a nie już 5 lub 10:) U mnie alkohol nieznany jedna dobra rzecz co mi została po byłym mężu alkoholiku wstręt do alkoholu wszelkiego:) poczytaj o piwie i jego indeksie, lepiej już wino, piwo masakruje wagę i figurę pewnie gorzej niż słodycze, jak czytałam o alkoholiźmie ponoć też osoby je pijące śmierdzą bardziej i nieprzyjemniej:( Wiesz i dobrze że jesteś na vitalii, ja po schudnięciu kilku kilo odpuszczałam a potem wracałam z podkulonym ogonem:)
Happy_SlimMommy
8 września 2015, 14:48też mam problem z %% nie jestem żulem xD ale od kąt nie karmie to tak bardzo mi się chce... 19-20.09 to moja data "pierwszego picia" boję się co będzie jak już spróbuję:/ hehe
Annanadiecie
8 września 2015, 13:10.....a może dlatego tak jest, że jak się żarło jak świnka, to się człowiek tak często nie ważył i nie wiedział ile dokładnie ma? Czy kilo w tę, czy w tamtą?
KASI2013
7 września 2015, 12:25waga wagą ... a Ty i tak cudnie wyglądasz :D na szczęście cyferki nam się nie wyświetlają na czole ile ważymy danego dnia ;D pozdrawiam... i zaszalej od czasu do czasu lepiej być zadowoloną niż chudą i sfrustrowaną :))))
julcia2008
7 września 2015, 11:53Ani nie muszę dziś dodawać wpisu do swojego pamiętnika,tylko skopiuję Twój,bo z ust mi to wszystko wyjęłaś:-)Dokładnie myślę i czuję to samo:-)Szlag mnie trafia,że jem zdrowo,mało,zupełnie inaczej jak kiedyś a waga stoi,albo co gorsze lezie w górę.Czasami mam ochotę pipcnąć to wszystko w cholerę,otworzyć batonik,skoczyć do cukierni po eklera z kremem,popić colą i wtedy wiedziałabym,że waga poszła w górę,bo się do tego przyłożyłam,ale że idzie do góry po warzywach,owocach i wodzie mineralnej?:-(TO NIESPRAWIEDLIWE!!!!