hej po weekendzie:)
Dziś poniedziałek.
Jestem z siebie dumna.
W weekend ani kropli alkoholu, ani jednego chipsa (a to moja pięta achillesowa) :)
I oczywiście było sportowo :)
Piątek callan dzień 12,
Sobota 3h koszenia trawnika i robótki ogrodnicze,
niedziela callan dzień 13.
Znajomi zaczynają zauważać mój mniejszy brzuch i szczuplejsze uda. Ja też z coraz większym zadowoleniem spoglądam w lustro i za razem z niedowierzaniem... Chodakowska po miesiącu wypocin nie dała mi takich efektów jak ten "nudny", nie powodujący potu na plecach, zmęczenia i zakwasów callanetics. :) A to dopiero 13 dni ćwiczeń! Nawet moja koleżanka, która od 3 lat katuje się na siłowni pod okiem instruktora i stosuje drakońską dietę, wkurzyła się jak mnie zobaczyła i zażyczyła sobie link do moich ćwiczeń ;D
Zaczynam wierzyć, że zdążę do urlopu, na który idę za równiutki miesiąc, 16 lipca :D
No i motywacja rośnie, nie mam wymówek i choć już nie wstaję o 4,30 (bo niestety chodzę później do tyłu cały dzień), to jakoś cudownie znajduję czas i siłę na te 45 minut rozciągania :)
Obym nie przechwaliła dnia. ;) Cel już blisko!
Miłego dnia i całego tygodnia :)
WielkaPanda
16 czerwca 2014, 17:11O, super! Bravo! Smuklejesz w oczach:) Tak trzymać!:)