Dzisiaj wypada drugi dzień mojej Banana Island trip :). Wczoraj zjadlam jakieś 34-35 bananów i sporo wody. Zjadłam je w trzech posiłkach. Na śniadanie 10 bananów (7 zblendowanych - bez wody - oraz trzy pokrojone w talarki, talarki zalałam swoją bananową miazgą PYCHA), na obiad 14-15 bananów (forma taka jak na śniadanie tylko, że po tym zjadłam jeszcze kilka tak po prostu), kolacja (bananowy smoothies - 10 bananów + jakieś 500ml wody).
Wczoraj po raz pierwszy poszłam się przebiec po dłuższej przerwie. Ręka nie bolała. Biegło się wspaniale. Zrobiłam trochę ponad 10k i w tempie nie najgorszym jak na taką przerwę w trenowaniu :). Czuję, że forma spadła (zwłaszcza jak biegam pod górki to tętno dużo do góry leci), ale to nic nie szkodzi :). Myślę, że ten wypadek to trochę ostatecznie miał swoje dobre strony. Miałam okazję odpocząć od biegania i za nim zatęsknić. Jeszcze bardziej doceniłam swoje ciało jako moje najwspanialsze narzędzie do realizacji swoich celów. Prawda jest taka, że nie ruszając się marnujemy się. Prawdziwą wolność czuć kiedy nic Cię nie ogrnicza - a zwłaszcza Ty sam/sama. Mogę w tym momencie włożyć swoje butki i pobiec przed siebie, do lasu, z muzyką na uszach (lub po prostu słuchając dźwięków lasu) zatrzymać się gdziekolwiek zechcę, podziwiać widoki, wdychać głęboko świeże powietrze, kontemplować przyrodę, medytować, płakać i śmiać się. Dlatego biegajmy :), wolno, szybko, jak nam pasuje, ale biegajmy i cieszmy się swoją wolnością. Dbajmy o to co dała nam matka natura :), nasze piękne i genialne ciała zasługują na więcej niż siedzenie całymi dniami na tyłku i objadanie się śmieciowym jedzeniem.
Czas bez sportu był również dla mnie momentem żeby się bardziej zainteresować medytacją. Bardzo się z tego powodu cieszę, myślałam o tym już dawno, ale ciągle byłam zajęta czymś innym. Teraz wiem, że zarówno praca nad swoim ciałem, jak i wewnętrzną stroną są równie ważne.
Cieszę się ze zmiany mojego sposobu odżywiania. Od kiedy jestem na raw diet moje życie powoli się zmienia, ja się zmieniam. Jestem bardziej świadoma, zadowolona, mam jasność umysłu itd. Jestem n tej diecie dopiero jakieś dwa miesiące więc jeszcze sporo zmian przede mną. Lata jedzenia mięsa, produktów mlecznych odcisnęły swoje piętno dlatego trochę potrwa zanim mój ogranizm dojdzie do siebie, ale i tak jest super :). Banana Island ma pomóc przyspieszyć mi troszkę ten proces. Poza tym jestem ciekawa jak będę się czuła po wszystkim. Na dzień dzisiejszy powiem tylko tyle, że jest to bardzo wygodne rozwiązanie :), jem 3000-3500 kcal dziennie - więc głodówką tego nazwać nie można. Poprzez jedzenie jednego pokarmu, który jest tak bogaty w składniki odżywcze i jest bardzo lekkostrawne (mowa tylko o DOJRZAŁYCH bananach) ogranizm nie traci energii na trawienie i może ją zużyć na inne potrzebne czynności w ogranizmie.
Będę pisać o wynikach tego eksperymentu. Jutro się zważę - dzisiaj już wypiłam ponad litr wody i zjadłam 10 bananów więc waga będzie trochę przekłamana :P. Zważę się tylko dla informacji - ogólnie moim celem nie jest schudnięcie (chociaż zgubienie pewnej ilości tkanki tłuszczowej mnie nie zmartwi :D). Nie wiem ile dni będę na tym detoxie - zależy od zasobów bananowych - jak mi zabraknie dojrzałych bananów to kończę. Jeszcze mam ich sporo, a w niedzielę idziemy na fruit market po kolejny supply więc powinno być ok.
A tutaj testemonials dziewczyn, które też się na to zdecydowały:
Nie ogarniam trochę tej tendencji ograniczania owoców i straszenia bananami...a wszyscy za to doradzają jedzenie mnóstwa śluzowotwórczych pokarmów. W tym mięso i produkty mleczne. Dla zainteresowanych polecam wpisać sobie w google "colon mucus" i zobaczyć co wszyscy mamy w swoich jelitach. Nasz organizm produkuje ten piękny śluz w obronie przed pokarmami, z którymi nie może sobie efektywnie poradzić. I po raz kolejny zachęcam do zrobienia małego researchu i poszukaniu śluzowotwórzych pokarmów oraz diety oczyszczającej ze śluzu, mucusless diet. https://vitalia.pl/2010/11/sluz_04.html
Aktualnie jestem bardzo zainteresowana oczyszczeniem swojego ciała z tego badziewia :). Co z tego, że jem piękne organiczne warzywa, pyszne owoce - jeżeli śluz zgromadzony w moich jelitch przeciwdziała wchłanianiu tym witmin i minerłów do mojego organizmu. Niektórzy stosują juice fasting albo water fasting by się oczyścić - jednak po dłuuuugim researchu stwierdziłam, że chociaż to na pewno pomaga oczyścić organizm - to w osteteczności Twój orgnizm zacznie znowu gromdzić tkankę, bo niestety metabolizm jest już zrujnowany po takim fastingu. Dlatego uznłam, że banany są dobrym rozwiązaniem na dzień dzisiejszy :). Może za jakiś czas zrobię sobie ze 2-3 dni na cytrusch. Pomarańcze nie są takie syte dlatego to by była krótka trip :P.
A tak poza tym...dzień drugi na bananach - brzuch z rana: DESKA :)
nuta
25 stycznia 2014, 17:52wg strony ilewazy.pl, 35 bananow to 4tys.kcl, w tym 990 weglowodanow - daj znac ile przytylas. wg kalkulatora wyliczylam sobie, ze norma dla mnie (na stabilizacji) to 345wegli.
takasobieja100
24 stycznia 2014, 11:19Ty to tak na serio? 35 bananów???? Żart jakiś!
takasobieja100
24 stycznia 2014, 11:19Ty to tak na serio? 35 bananów???? Żart jakiś!
j.lisicka
24 stycznia 2014, 11:14Prawie 4 tysiące kalorii?? Jak to działa?
marina69
24 stycznia 2014, 11:03Jesteś niesamowita!! Powodzenia życzę