Odkryłam dla siebie fajną rzecz. Mianowicie ogólnie wiadomo, że kiedy temperatura spada rośnie automatycznie apetyt na słodkie/ tłuste/ treściwe (każdy może wybrać opcję jaka do niego najlepiej pasuje, bądź wszystkie razem). A mi wystarcza jako substytut słodkiego jabłko wydrążone w środku, wstawione na 1,5 minuty do mikrofalówki . Pycha, wyjadam je później łyżeczką powolutku się delektując i czuję, że dostalam to czego potzrebowałam. Takie serwuję sobie drugie śniadanko od trzech dni.
Waga w tym tygodniu jakoś nie może się zdecydować : od 80 do 80,8 ale przecież to normalne. Dziś czeka mnie po pracy cała Mel B, dam sobie w kość. Ale jescze bardziej jutro bo idę zapisać moją siostrę na samoobronę dla kobiet. Pierwsza godzina fitness -rzeźnia , a druga to juz zajęcia praktyczne z samoobrony. Eh - ogromna jestr ta moja miłość siostrzana. Ex zaprosił mnie w sobotę na grzyby- cwaniak wie, że jest to mój ulubiony sposób spędzania czasu- las, grzyby, las. Jedna z rzeczy, które nas łączyła- miłość do lasu. No to jadę, połażę sobie, może uda mi się zgubić i nie znaleźć .... ;-)
grupciaa
12 września 2013, 13:25ja uwielabim pieczone jabłka z piekarnika zawsze nam mama robiła jak miłays na coś smaka jak byłysmy małe :) zapewne z podobnie smakuje ;) pycha prawda :)
Hacziko
11 września 2013, 19:15jabłka na gorąco czy pieczone są bardzo słodziutkie i faktycznie może to byc zastepstwo. Ja przekonałam się o tym jak właśnie zrobiłam takie jabłka w piekarniku i do środka dałam lody bakaliowe. Pychota w środku zimne na zewnątrz cieplutkie:) Tyle, że z tymi lodami to było przed dietą :)
ellysa
11 września 2013, 14:49hmmm jablko z mikrofalowki???a zaraz sprobuje z ciekawosci;-))