Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zabijanie lenia
23 sierpnia 2013
Oj, jak mi się nie chciało!!! Jak mi się nie chciało!!! Wróciłam z pracy, zjadłam rybkę i wiedziałam, ze powinnam ruszyć tyłek. Basen, mam dokładnie naprzeciwko- nie ma wytłumaczenia, że daleko, mogłabym w klapkach chodzić. Ale się nie chciało i już. Po półtorej godziny zastanawiania sie: a może zumba?, a moze MelB? zdecydowałam się na basen. I czuję się szczęśliwa. Zrobiłam 1,5km żabką w ok. godzinę. Niby, żaden wyczyn, ale czuję, że wracam do formy. Może pohamuję moją skórę przed obwisaniem. Przynajmniej jedną decyzję podjęłam dziś słuszną- zabiłam w sobie lenia
Hacziko
23 sierpnia 2013, 21:17Oj skąd ja to znam moje zastanawianie się nad ćwiczeniami czasami trwa pół dnia i nic. A teraz jestem po kardio jestem wykończona, boli mnie gardło od tego skakania i szybszego oddechu, ale jest mi jakoś lepiej:) Na basenie nie byłam kilka lat od póki złapałam tam ładnego syfa i nie wiem czy kiedykolwiek wejdę do wody, choćbym chciała.
Japi46
23 sierpnia 2013, 20:52ja chodze na aqua aerobic na basen i uwazam ze jest super, codziennie prawie godzina wysiklu we wodzie do tego plywanie, nie ma nic lepszego pozdarwiam
Wyrzyk
23 sierpnia 2013, 20:49Super. Taką wolę walki to ja właśnie lubię :D Dobrze, że się zmobilizowałaś. Najlepsze po takim treningu jest to, że ma się ogromną satysfakcje, że jednak się poszło. Super!