Waga spada po woli. Słodyczy wciąż nie zjadłam - Uff - choć się do mnie uśmiechały z talerza. Wczoraj miałam ćwiczeniowego lenia, dziś muszę nadrobić. Z dietą jest w miarę ok - dzień w domu nie sprzyja diecie - skusiłam się na kaszę manną na mleku:(
Plan na dziś:
Iś: kanapka z szynką, IIś: quiche ze szpinakiem +pomarańcza, o: sałatka z kurczakiem, p: pomarańcza, k:sałatka jarzynowa z musztardą zamiast majonezu
ćwiczenia: 80 squat, trening karate lub skalpel II.
Pozdrawiam,
Ania
mamagrzesia
7 stycznia 2016, 19:50Dobrze ze spada, nawet jeżeli naszym zadaniem zbyt wolno.Każdy minusik mile widziany :))
AGAO30
7 stycznia 2016, 11:29Masz racje siedzenie w domu - masakra. Ja ku swej radości wróciłam do pracy i na normalne tory dietkowania