Katastrofa, nawet nie mówię ile ważę. I chyba wiem za co. Wczoraj musiałam pojechać z maluchem do stomatologa, ponieważ nie chciałam się obżerać na łapu- capu, kupiłam sobie kanapkę.
Maluch sprawił się nieźle, nie pisnął przy borowaniu, więc należała mu się nagroda - sushi, oczywiście się skusiłam. I jeszcze poprawiłam jakimś litewskim jabłkowym przysmakiem - niby tylko z jabłek. I chyba ten przysmak zaciążył na mojej wadze, że mimo ćwiczeń kolejne 1/2 kg w górę.
Chciałabym, żeby to była woda zatrzymana w organizmie, bo inaczej resztę tygodnia spędzę na jedzeniu jajek na twardo :)
Rozsądny plan na dziś:
ś: musli z mlekiem, IIś: jabłko, jogurt bakoma 0%, o: gulasz wołowy z kartoflem, p: jogobella light, jabłko, k: kanapka - pół kromki chleba, bez masła z plasterkiem ostrej salami
Ćwiczenia: trening vitalii za 400 i połowa wczorajszego za 190 kcal (stepper tam zgrzytał, że postanowiłam go przełożyć na dzień, albo się przerzucę na skakankę), a wczoraj zrobiłam zastępczo Full trening plus.
Nie wiecie czy jest sposób na reanimację takiego steppera ? Ja załatwiłam już drugi, najwyraźniej nie wytrzymał mojej wagi, albo (mogę tak sobie tłumaczyć) użytkowania przez dzieciaki.
A tu obrazek z FB, bardzo mi się spodobał:
Postępów życzę wszystkim,
Ania