Wczoraj był dla mnie bardzo ważny dzień, dzień mierzenia .Bardzo się go bałam , bo przez ostatnie 2 tygodnie dawałam z siebie wszystko, otóż zaczęłam codziennie ćwiczyć , nie podjadałam , posiłki zdrowe co 3 h .czasami była to dla mnie męczarnia ponieważ codziennie mąż zajada się chipsami a córka nie wiadomo skąd przynosi słodkie, ale dałam rade . Tyle razy w życiu się odchudzałam i dopiero teraz zrozumiałam , że przed jaką kol wiek zmianą w odżywianiu najważniejsze jest poprzestawiać sobie wszystko w głowie. Musiałam zrozumieć , że odchudzanie to proces długotrwały , a nie kwestia tygodnia , czy miesiąca , a każde ćwiczenia chociaż nie chce się ich robić , przybliżają do osiągnięcia celu.To wszystko o czym pisze wydaje się oczywiste ale ja naprawdę zawsze chciałam schudnąć jak najszybciej zaliczając głodówki , masę ciężkich ćwiczeń po paru tygodniach odpuszczałam bo choć były efekty mnie albo za bardzo męczyły wyrzeczenia albo wydawało mi się , że efekty są za małe .
Teraz jest inaczej jem regularnie , zawsze jestem najedzona i daje sobie czas do chudnięcia . A mianowicie moim ostatecznym celem jest w wakacje założenie krótkich spodenek , wydaje się banał ale dla mnie to ważne. Poza tym po drodze mam jeszcze więcej celów w listopadzie idę na imprezę firmową i chcę lepiej wyglądać , później sylwester itd. A między czasie każde mierzenie daje mi siły żeby dać z siebie wszytko , żeby następne pomiary nie były gorsze od poprzednich.Wiem , że będą gorsze dni, wiem , że waga będzie często stać w miejscu, ale czuje że dam radę,że to właśnie ten czas by zmieniło się moje życie na lepsze .
a oto moje wyniki w pomiarach
waga zjechała do 82,6 czyli zgubiłam 28 zła o 5,4 kg
centymetrów zeszło 28 .
To mój pierwszy sukces , który daje iły na następne