Tak sobie rozmyslalam wczoraj jak sie polozylam spac czy dobrze zrobilam, ze zmienilam miasto. Tak wewnetrznie czuje, ze tak. Bo to bylo racjonalne podejscie. A jak jestem tu to tak mi teskno do tego miasta, do tych ludzi, do mich dawnych wspollokatorow. Jest ich tu w sumie 5, ale z 3 sie zzylam, z nimi najdluzej mieszkalam. Z wielka checia chcialabym ich zabrac ze soba. Masakra jak mozna sie do kogos nieznanego tak naprawde przywiazac.
Ale jak tu tak z nimi rozmawialam to zauwazylam, ze juz nie jest jak wczesniej. Nawet A. mowila, ze jak ja bylam to bylo tak bardziej 'rodzinnie' czesciej spotykalismy sie w kuchni, praca. A teraz kazdy zyje swoim zyciem. Wczoraj jak siedzielismy i gadalismy o swoich zalach, to mowili, ze im mnie brakuje
Ale na cale szczescie przyzwyczailam sie do tej mysli, ze nie bede mieszkac nigdy w Gd, bo mam to juz 'z gory' ustalone. I nie jest mi tak trudno. Po prostu widocznie tak ma byc.
Szkoda ze jestem taka poukladana i tak wszystko biore na Rozum. Mimo ze wole Serce
no coz. Lece wspominac
a co do jedzenia to w miare- zero slodkiego, kanapki, pizza- na szczescie zjadlam tylko cwiartke malej, bo wiecej jakos nie dalam rady.
Poznalam nowy alkohol- nazywa sie jesli dobrze pamietam Barmanska i jest pyszna z sokiem owocowym. Wisniowa z tym sokiem smakuje jak czeresnia
See you soon!