Tak, tak. Miałam tego nie pisać, bo zwykle jak napiszę to porzucam - a wyczytałam w poradniku jakimś tam o odchudzaniu, że słowo pisane bardziej mobilizuje - Powracam do diety. Tej głupiej ostrzegam, ale z pierwotnym planem, przerzucenia się potem na dietę 1200- 1400 kcal. Czyli najpierw WO, potem liczymy kalorie.
I proszę Was moje kochane, nie piszcie mi, że dieta głupia, że mi się nie uda, że bez sensu. To naprawdę nie dodaje mi skrzydeł i chęci na kontynuowanie odchudzania. Wystarczy, że w domu nikt we nie nie wierzy. Mi osobiście ta dieta odpowiada. Czułam się na niej świetnie. Na wszystko miałam siłę i ochotę. Efekty były rewelacyjne. I chcę spróbować jej znowu. Mam Nadzieję że się uda.
Dodatkowo, odkurzyłam Rok z Chodakowską. Nie to, żebym zaraz zaczęła Bóg wie jakie ćwiczenia. Na pewno nie z tą wagą. Ale rower i spacerki muszą wrócić plus to co wypocę na budowie. Bo nie napisałam Wam o tym jeszcze ale z moim mężem zbudujemy sobie dom. Jesteśmy na etapie zasypywania fundamentów. Już kilkanaście ton piasku i ziemi przerzuciłam. Na cóż bez pracy nie ma kołaczy.
melvitka
25 sierpnia 2015, 08:55No to co pozostaje, życzyć Ci tylko powodzenia!