Nie wiem co sie ze mną dzieje, jem bez umiaru. Od rana jest jeszcze oki. Wszystko zgodnie z planem, a po południu to już hulaj dusza, piekła nie ma. Co gorsza wiem, że źle robie ale nie mogę się opanować. Im brdziej się staram tym gorzej mi wychodzi. Wymyśliłam, że to może przez to, że pracy przestałam chodzić na siłownię i mam więcej czasu, wiec poszłam w sobotę, kupiłam karnet i poćwiczyłam 2 godzinki.
Szaleństwo trwa od zeszłego tygodnia i nie wiem jak je powstrzymać. Teraz mamy remont w domu wiec pełne ręce roboty ale i tak moim zachciankom w niczym nie przeszkadza. Waga była łaskawa bo pokazała dokładnie tyle samo co w zeszłym tygodniu, więc nie jest źle, no ale....
Nie da się ukryć potrzebuję kopa.
P.S. Nie mam @ jestem właśnie po, i w ciąży też nie jestem :(
bozenka82
12 kwietnia 2011, 10:16mnie niestety jest podobnie - do południa w porządku, bo jestem w pracy, ale jak mam wolny dzień czy weekend to jest masakra. Nie znalazłam na to sposobu- zawsze się znajdzie czas na przegryzanie- u mnie to przede wszystkim słodycze:/
dukanka1985
11 kwietnia 2011, 15:03Jedz cos co Cię "zapcha" i nasyci, a przy tym będzie niskokaloryczne. Polecam tortillę dukana z kurczakiem, albo ugotuj pierś z jakimiś warzywami, sprawi, ze żołądek będzie pełny i nie będzie pokusy :) POza tym popij colą light, powinna zaspokoić chęć na słodycze :)
Gabigrazyna
11 kwietnia 2011, 07:53Jak jesteś po@ to najlepszy moment, aby wziąć się za dietę ,organizm na to czeka i całkowicie Ci się podda.Spróbuj też sobie rano zaserwować owsiankę na mleku.Czytałam gdzieś,że działa tak na organizm ,że zapobiega skokom insuliny i nie ma się napadów głodu itp.same korzyści. Nie słodź i nie doprawiaj za dużo potraw.Jak masz mdłe żarcie to się nie chce tak jeść.No i dawaj ,dawaj, musisz dotrzymać nam kroku.