- 1,0 kg. Tak wygląda podsumowanie zeszłego tygodnia. W tym to chyba nie będzie już tak ciekawie, chyba ze zepnę pośladki i ruszę do boju. Weekend to totalna rozpusta. Był serniczek, ciasto jagodowe, sezamki, ptasie mleczko i popcorn. Wszystko w jakiś normalnych ilościach ale mimo to uważam, że przesadzilam. Także w niedzielę rano - 1 to całkiem nieźle.
W tym tygodniu wracam na siłownie. Nie to, że nie ćwiczyłam w zeszłym tygodniu. Był rowerek w niewielkich ilościach i szybkie spacery w dużych ilościach. Udało i sie wyjść 6 razy i każdy tych spacerków trwał średnio 2 godziny. Przy mojej wadze to ok. 700 spalonych kalorii czyli jest nieźle.
Zauważyłam jeszcze jedną niepokojąca rzecz. Mój Misiek, który do tej pory trochę scpetycznie podchodził do mojej diety i wręcz namawiał mnie na normalne jedzonko i słodycze teraz mi mówi że tego nie powinnaś tamtego nie powinnaś. Trochę to niepokojące. No ale cóż... Nie będe tego rozkładać na części pierwsze i analizować, bo po co zmartwien sobie dodawać.
Teraz trochę samodyscypliny, zwiększyć porcję ćwiczeń, zmniejszyć porcję jedzenia i do boju.
Jak się postaram to może znowu uda mi się pozbyć aż 2 wstrętnych kilogramów. Chciałabym zobaczyć 8 z przodu.
bozenka82
14 lutego 2011, 08:32dziś zobaczyłam 7 - więc wiem jak to jest przekroczyć granicę ;) Mam nadzieję, że szybko Ci się to uda. A ciastem się nie przejmuj - czasem po prostu trzeba i tyle!