Witam Dziewuszki i Chłopaczki :D
Mamy niedzielę właściwie to już zbliża się ku końcowi, ale na spacerek jeszcze zdążymy na pewno się wybrać :D Ja myślę, że skorzystam z tej opcji mimo, że u mnie niesamowicie dzisiaj wieje ;p najwyżej urwie mi głowę :D Chciałam się z Wami podzielić czymś, co usłyszałam wczoraj od znajomych i niesamowicie mnie to rozbawiło ;p Ich podejście do pewnych spraw jest dla mnie po prostu delikatnie bez sensu i chyba jeszcze nie są gotowi tak naprawdę na zmiany ;p oczywiście mowa o odchudzaniu :D więc zacznę od początku: moje znajome kiedy dowiedziały się, że coś tam próbuję się brać za siebie, pytały o ćwiczenia które robię, co jem itd. widziały te pierwsze efekty, które jeszcze były na początku stycznia zanim przyszła sesja i chciały też zacząć. Ostatnio gadałyśmy i powiedziały, że teraz po sesji jest już czas więc i one się biorą i postanowiły robić te ćwiczenia co ja itd. Nagle słyszę po 3 dniach że skalpel i w ogóle Chodakowska jest do du**, mel b jest też słaba, że w og óle te ćwiczenia nic nie dają, nic się nie zmienia itd. No normalnie padłam ze śmiechu ;p jak można po 3 dniach ćwiczeń już się zniechęcać mówiąc, że nie ma efektów i mówić same negatywne rzeczy na temat danych zestawów. Jasne rozumiem, że dla każdego coś innego ale to w takim razie każdy powinien sam wypracowac sobie swoją metodę i już, a nie od razu rzucać wszystko :D owszem ja czasem też narzekam, że niby ćwiczę regfularnie a nic nie widać, ale zdaję sobie sprawę z tego, że na wszystko potrzeba czasu i też zmiany jedzenia, z czym u mnie jest różnie i nie mam o to pretensji że ćwiczenia coś szwankują, chociaż i tak jestem z nich bardzo zadowolona. Powiedzcie, czy Wy robiąc pierwszy raz skalpel czy killer byłyście zmiętolone czy luzackie? :D bo ja padałam na twarz, a znajome jakoś tak ćwiczyły, że nawet się nie zmęczyły za specjalnie i żadne mięśnie ich nie bolały :D a dodam, że to nie są chudzinki, które są aktywne, są dobre kilogramy większe niż ja i też sie nie ruszają. Powiedziałam im, że chyba trochę za wcześnie tak ostro osądzać poszczególne treningi, wypisywać wszędzie głupoty i mówić że dane ćwiczenia są beznadziejne po takim śmiesznym czasie, no ale one wiedzą swoje :D ciekawa jestem jakie Wy macie podejście do takich rzeczy, ale wydaje mi się że większość z Was raczej wie doskonale że na piękne ciało po zaniedbaniu potrzeba wiele czasu, wytrwałości i cierpliwości aby znowu nabrało blasku i ponętnego kształtu ;) Dobra, pożaliłam Wam się, bo jakoś mnie to kurcze zbulwersowało wręcz :D nie lubię jak ludzie dobrze czegoś nie wypróbują a już zaczynają gadać same najgorsze rzeczy ;p Co do mojego dzisiejszego dnia, jedzeniowo w miarę: na śniadanie kawalek domowej w sumie dietetycznej pizzy, mały kawałek żeby nie było :D + herbata, na obiad był gołąbek z 1 ogórkiem konserwowym, 1 kawałek szarlotki po obiedzie i na razie tyle, ale powiem Wam, że jestem niesamowicie zamulona i nie wiem czy coś jeszcze dzisiaj w siebie wcisnę :D może lepiej już nie bo te pizze i szarlotki nie wyglądają w jadłospisie dobrze no ale :D co do ćwiczeń, na pewno będą ale jeszcze nie teraz- wiecie, że ja zawsze ćwiczę wieczorami :D:D teraz wychodzę na długi porządny spacer a potem na pewno zaliczę jakieś zestawy mel, Ewki i może tak jak wczoraj jakąś zumbę :D:D
Buuuuziaaaakiii
marmelade
24 lutego 2013, 23:57Wróciłam ;) Niestety, nie zważę się, bo @ :/ Ale na pewno troszkę przytyłam (zwłaszcza mi brzuch napompowuje ciągle i zupełnie nie mogę sobie z nim poradzić), bo jednak imprezowanie wadze nie sprzyja, a wiadomo, po egzaminach włacza się jednak studenckie życie :D Dlatego wracam tu i będę trochę udawać, że dietkuję - ale pilnuj mnie, bo ja nie chcę zejść z wagi więcej niż 3 kg; wieszaki nie są dla mnie aspiracją ^^ A co do koleżanek - no wiesz, lenistwo zawsze łatwo usprawiedliwić. Chudnij dalej i czuj się dumna, że jesteś dla nich taką motywacją! :*
19stka
24 lutego 2013, 19:07hehe niech próbują same bo to chyba ich pierwsze podejście, niech poczytają o zdrowym odchudzaniu ;-)
therock
24 lutego 2013, 19:02Ja po pierwszym skalpelu (którego nie skończyłam) leżałam na podłodze i chciałam umrzeć:D ale pozbierałam się i dalej ćwiczyłam. Raz po ćwiczeniach z Tiffy nie mogłam 2 dni się schylać (a nie byłam wtedy nowicjuszką w aktywności:P) Na wszystko przyjdzie czas:) I gdyby efekty były po 3 dniach, to po chodnikach chodziłyby same zgrabne, szczupłe i powabne sex bomby:P