łohohohoho. jak ten czas leci. w sumie przykro trochę tak ze świadomością, że się tyle czasu zmarnowaaało. no może nie do końca zmarnowało... jakaś taka smuklejsza jestem :) jeszcze troszkę... jeszcze kilogram... dwa... a potem jeszcze tylko kolejne dwa... i już powinno być w miarę przyzwoicie wiecie, metoda małych kroczków.... och, noooobody said it was eaaasyyy, no one ever said it would be this haaaaaaaaaaaaard....
tylko proszę nie brać do początku... teraz już nie zniesłabym siebie grubszej :)
zaczynam wyzwanie pompkowe od początku - żeby robić regularnie... ale nie rozbudowywać się bardziej (dlatego przerwałam to pierwsze).
oglądałam wczoraj Chirurgów steperkując..... motywujące. potem kolejny odcinek rozciągając się :D (chirurdzy trwają ponad 40 minut. moje 20-minutówki będę oglądała po dwa na stepperku).
ii... szczerze mówiąc... nie mam ochoty na większą aktywność fizyczną. możecie krzyczeć. ale.... nie chce mi się... jak będzie ładna pogoda to może bieganie i rower, ale w ramach rozrywki, nie treningu... pograłabym w coś, ale nie mam z kim ;) próbuję podpuszczać sąsiada żeby się ze mną przeszedł na orlika pograć w kosza.... ale spróbuj przekonać faceta, że dziewczyna umie grać :D no chyba, że w tej lidze:
ale w niej to ja nie mam szans :D JESZCZE. hue hue
podsumowując - nie jest źle, ale mogłoby być znacznie znacznie znacznie lepiej!
xoxo,
Aneczka.
Piekna20letnia
25 marca 2014, 18:46Metoda małych kroczków najlepsza, powodzenia ;)
Wisienkawlikierze
24 marca 2014, 11:23Don't take me back to the start, oh no no no;)))) Małe kroczki, powiedz to mojej głowie! To w niej się lęgną te pomysły na diety cud, dzięki którym będę od razu na mecie, a przez które jeszcze do połowy nawet nie doszłam...