Dopadła mnie z rana myśl, że pocwiczylabym. Źle mi że jedyna dopuszczalna forma aktywności dla mnie to spacery z wózkiem. Mój ssak przylepiec nie potrafi spać sam. Albo na mnie albo w wózku. Przydałoby mi się chociaż porozciągać... Ciężko ruszyć tłuszcz i 4 podbródki samą dietą...
Tyle że przynajmniej kręgosłup wytrzymuje dłuższe trasy.
Buty są fajne. Nic nie ważą praktycznie więc same niosą. Super.
A dziś w końcu się pomierzylam. Uznałam że waga może nie poleci mi zbyt szybko, bo ciążę przelezalam, mięśnie mi sflaczaly. A teraz spacerami i dzwiganiem Malucha powoli odbudowuję mięśnie. I teraz może tłuszcz spale a mięśnie podrosna i waga będzie stać... Wiec regularne mierzenie muszę wdrożyć...