Poszłam za ciosem i wczoraj miałam pierwszy trening, na wadze wczoraj 73kg 🙂
Pod koniec miałam serdecznie dość, ale motywuje mnie to, że po ćwiczeniach czułam się fajnie i myśl, że będzie tylko lepiej dodaje mi skrzydeł🙃 Na platformie do balansowania była masakra.... aż rozbawiłam pewnego Pana, ale był to serdeczny śmiech na szczęście... sama zresztą też się śmiałam, że mam na niej ćwiczyć jak ja ledwo mogę się utrzymać 😉
Ogólnie wyszło na to, że w rękach mam siłę, a nad resztą będę musiała popracować. Problem, że nie mam tyłka i wykonywanie chociażby brzuszków to tragedia dla mojej kości ogonowej 🤪
Lekko nie będzie, ale nie poddaje się 🙂
Mam już za sobą też bierzmowanie syna, więc jedno z głowy mi zeszło...
Poza tym życie... praca, ogarnięcie domu, angielski na apce, film, albo książka i dzień się kończy... stanowczo za szybko 🙂
mysz9
27 października 2022, 19:12Super, gratulacje. Podobno najtrudniej jest zacząć.
anamy
28 października 2022, 09:52O tak, to prawda bo ja też myślałam przez jakiś czas ;)
Berchen
27 października 2022, 19:10gratuluje:)
anamy
28 października 2022, 09:51Dziękuję:)