Witam
Zmieniłam swój avatar, żeby dążyć do siebie takiej jaką byłam i się lubiłam. Pragnę być znów sobą - wesołą, szczęśliwą i pewną siebie.
Nie wiem jak to było u Was ale w moim otoczeniu wraz ze wzrostem wagi rosła liczba znajomych, którzy zrywali kontakt, skończyły się wspólne imprezy i wypady. Później urodziłam dzieci i było jeszcze gorzej.
Zostali tylko Ci prawdziwi przyjaciele.
Było mi przykro, nie przeczę ale ponieważ jestem jaka jestem spotkałam nowych znajomych i zamknęłam tamten rozdział za sobą.
Jak to kiedyś w jednej z książek było napisane "nie mogę oczekiwać, że wszyscy będą mnie kochać tak, jak ja kocham siebie"
Czasem przez furtkę próbuje ktoś wrócić, bo np., ma dziecko i sam jest wykluczony ale nie interesują mnie już takie "przyjaźnie".
Coś mnie na wspominki wzięło chyba dlatego, że wczoraj znajoma wysłała mi link do chłopaka, w którym się kiedyś zadurzyłam. Spotkaliśmy się na dyskotece, po pół roku znów do podszedł, nie wiedząc, że to ja, więc chyba też mu się spodobałam. Nic między nami nie było, bo byłam już z A i to z nim chciałam być. Poczułam się jednak dziwnie widząc, że wziął ślub z dziewczyną, która jest łudząco podobna do mnie. Pomyślałam sobie, że ja też byłam kiedyś jak ta dziewczyna i w takiej mnie zakochał się A i chcę znów wyglądać tak jak wtedy.
Dla niego i dla siebie
Ło matko, chyba ten gripex tak na mnie działa - jedyne tabletki jakie były w moim sklepie
Wczoraj było dobrze dietetycznie, jedno ciastko córka podstępem mi podsunęła pod nos i zniknęło w czeluściach moich ust, nim zdążyłam sobie przypomnieć o diecie. Wiadomo jednak, że jedno ciastko tłuszczu nie czyni, więc podchodzę do tego spokojnie.
Dziś również ograniczam jedzenie, zresztą nawet mi się nie chce przez tę chorobę
Widzicie, czasem motywacja może przyjść znienacka
Teraz za każdym razem jak wejdę na V i zobaczę swój avatar odechce mi się podjadać bo wyglądać jak kiedyś to mój cel
Do tego mam konto plus by było to moje miejsce w którym dobrze się czuję
Papatki
Zmieniłam swój avatar, żeby dążyć do siebie takiej jaką byłam i się lubiłam. Pragnę być znów sobą - wesołą, szczęśliwą i pewną siebie.
Nie wiem jak to było u Was ale w moim otoczeniu wraz ze wzrostem wagi rosła liczba znajomych, którzy zrywali kontakt, skończyły się wspólne imprezy i wypady. Później urodziłam dzieci i było jeszcze gorzej.
Zostali tylko Ci prawdziwi przyjaciele.
Było mi przykro, nie przeczę ale ponieważ jestem jaka jestem spotkałam nowych znajomych i zamknęłam tamten rozdział za sobą.
Jak to kiedyś w jednej z książek było napisane "nie mogę oczekiwać, że wszyscy będą mnie kochać tak, jak ja kocham siebie"
Czasem przez furtkę próbuje ktoś wrócić, bo np., ma dziecko i sam jest wykluczony ale nie interesują mnie już takie "przyjaźnie".
Coś mnie na wspominki wzięło chyba dlatego, że wczoraj znajoma wysłała mi link do chłopaka, w którym się kiedyś zadurzyłam. Spotkaliśmy się na dyskotece, po pół roku znów do podszedł, nie wiedząc, że to ja, więc chyba też mu się spodobałam. Nic między nami nie było, bo byłam już z A i to z nim chciałam być. Poczułam się jednak dziwnie widząc, że wziął ślub z dziewczyną, która jest łudząco podobna do mnie. Pomyślałam sobie, że ja też byłam kiedyś jak ta dziewczyna i w takiej mnie zakochał się A i chcę znów wyglądać tak jak wtedy.
Dla niego i dla siebie
Ło matko, chyba ten gripex tak na mnie działa - jedyne tabletki jakie były w moim sklepie
Wczoraj było dobrze dietetycznie, jedno ciastko córka podstępem mi podsunęła pod nos i zniknęło w czeluściach moich ust, nim zdążyłam sobie przypomnieć o diecie. Wiadomo jednak, że jedno ciastko tłuszczu nie czyni, więc podchodzę do tego spokojnie.
Dziś również ograniczam jedzenie, zresztą nawet mi się nie chce przez tę chorobę
Widzicie, czasem motywacja może przyjść znienacka
Teraz za każdym razem jak wejdę na V i zobaczę swój avatar odechce mi się podjadać bo wyglądać jak kiedyś to mój cel
Do tego mam konto plus by było to moje miejsce w którym dobrze się czuję
Papatki
spaula
12 grudnia 2012, 00:13Kochana ja Ci życzę żebyś doszła do tego momentu w którym lubiłaś siebie !! :) Najważniejsze to żyć w zgodzie i komitywie z samym sobą ;)) :)
radomszczak
11 grudnia 2012, 21:58Ohhh, nie martw się. Ludzie już tak mają, że jak ktoś się zmienia to nagle oni zmieniają swój stosunek do tej osoby. Dobrze to znam, a może za dobrze. Jeśli chodzi o zmiany w figurze, to ja całe życie byłam pączek, ale w momencie kiedy wyszłam za mąż ludzie zaczeli podchodzić do mnie nieco sceptycznie, a kiedy zaczłam w ciąże i urodziłam córeczkę to już w ogóle. Większość zaczęła właśnie uważać, że do niczego się z mężem nie nadajemy, bo ani nie poimprezujemy, ani nigdzie nie wyjdziemy... Mimo tego, że nasze życie wcale na tym nie straciło, a zyskało. Ludzie przychodzą i odchodzą, tak to już jest. Najważniejsze, żeby Ci prawdziwi przyjaciele zawsze przy nas byli :)
gilda1969
11 grudnia 2012, 20:41Prześliczna z Ciebie dziewczyna z cudnym, przepięknym uśmiechem! I wiesz co? Wciąż taka właśnie jesteś, tylko sobie o tym zaczynasz.. przypominać:) Całuję:*
karamija77
11 grudnia 2012, 19:46A ja mam inne podejście do znajomości, czasem nie widzę się z kimś kilka lat bo akurat nam nie po drodze, inne sprawy, inne życie ale nie skreślam tych osób i czasem miło się po wielu latach przekonać, że mimo przerwy jest nadal między nami fajnie. Ja się nie obrażam bo często ja sama ponoszę winę za chwilowe "zerwanie". Anamy, życzę ci z całego serca byś była uśmiechnięta i wesoła i pewna siebie :*
Ellfick
11 grudnia 2012, 19:28niestety tak już jest ze "przyjaciółmi, znajomymi" dopiero po latach widać kto jest kim naprawdę.. dzięki za radę ze strzykawką spróbuję następnym razem...
Renesamee
11 grudnia 2012, 18:30No kochana z przyjaciółmi tak już jest. Ci prawdziwi zawsze są obok a Ci fałszywi tylko wtedy gdy my jesteśmy im potrzebni :) Buziaczki i uściski :)
Sylwusia21
11 grudnia 2012, 17:47A ile miałaś lat na tym zdjęciu?:)
beatkal
11 grudnia 2012, 15:08nie mieszkam w Pl wiec nie mam duzo znajomych ale ja zauwazylam,ze moze nie wraz ze wzrostem kg lecz z jakoscia zycia tznwraz ze wzrostem standardu zycia moi znajomi zaczeli sie oddalac jedna nawet powiedziala mi wprost,ze nie moze mnie odwiedzic bo zle by sie czula czy cos w tym rodzaju......i w ten sposob utracilam z nia kontakt.Zyje mi sie o wiele lepiej,stac mnie na wiele rzeczy i wyjazdy na ktore ich nie stac i to jest powod by juz mnie nie znac,mimo wielu rzeczy,ktore dla nich wczesaniej robilam np.moje mieszkanie sluzylo jako hotel przez 3 lata przez kazdy weekend nawet z chlopakiem nawet jak ja juz tam nie mieszkalam a mialam wciaz klucze do mieszkania to uzyczalam na schadzki wowczas bylam potrzebna,nawet jak one byly 2 razy na moim slubie i weselu to zadna z nich na swoj mnie nie zaprosila ani nie poinformowala wiec ja mam tzn.mialam taaakie kolezanki nawet nie wiem czy moge tego slowa uzyc.......trzymaj fason kochana i kiedys znow dopniesz swego