no i kolejny dzień :) pozytywnie nastawiona, pozytywnie nakręcona, wolę walki mam :D
co do rodziców: ja mieszkam nadal z nimi, raz jestem sama, dwa to mieszkanie jest duże, więc jakbym się wyprowadziła to oni by mogli gonić się po nim, trzy to się dokładam do życia, jedzenie sama kupuję (nie chcę być na ich utrzymaniu), a płacenie 1000zl za wynajem gdy nie potrzeba to nie ma sensu, oni widza mnie codziennie, ale już nieraz ojciec przed styczniem mi dogryzał, a matka mówiła, że może bym się zapisała na jakiś fitness, skończyło się na P90x bo mogę to robić w domu o czasie takim jakim chcę i bez patrzenia osób postronnych, a teraz widzą efekt tego
dziś ubrałam bluzkę - rozmiar L ( o dziwo) beżową w czerwone pasy z długim rękawem i koronką na barkach, kupiłam niedawno na promocji, a teraz leży jak ulał i do żakietu pasuje
dzień 31, dzień 3 drugiej fazy i pierwszy trening CHEST, SHOULDERS & TRICEPS, będzie więc ciekawie, zastępuje on trening Shoulder & arms z poprzedniej fazy, do tego oczywiście AB Ripper, ale damy radę :D
jedzeniowo dalej dietkowo, choć dziś dorzucam nieco orzechów do menu ;) wczoraj brat wyżarł mi biały ser (wpadł jak miał okienko w pracy a ma bliżej do nas niż do siebie, bo to rehabilitant) wiec mam nadzieje, że odkupi :P
BRING IT! walczmy dziewczynki :)
co do rodziców: ja mieszkam nadal z nimi, raz jestem sama, dwa to mieszkanie jest duże, więc jakbym się wyprowadziła to oni by mogli gonić się po nim, trzy to się dokładam do życia, jedzenie sama kupuję (nie chcę być na ich utrzymaniu), a płacenie 1000zl za wynajem gdy nie potrzeba to nie ma sensu, oni widza mnie codziennie, ale już nieraz ojciec przed styczniem mi dogryzał, a matka mówiła, że może bym się zapisała na jakiś fitness, skończyło się na P90x bo mogę to robić w domu o czasie takim jakim chcę i bez patrzenia osób postronnych, a teraz widzą efekt tego
dziś ubrałam bluzkę - rozmiar L ( o dziwo) beżową w czerwone pasy z długim rękawem i koronką na barkach, kupiłam niedawno na promocji, a teraz leży jak ulał i do żakietu pasuje
dzień 31, dzień 3 drugiej fazy i pierwszy trening CHEST, SHOULDERS & TRICEPS, będzie więc ciekawie, zastępuje on trening Shoulder & arms z poprzedniej fazy, do tego oczywiście AB Ripper, ale damy radę :D
jedzeniowo dalej dietkowo, choć dziś dorzucam nieco orzechów do menu ;) wczoraj brat wyżarł mi biały ser (wpadł jak miał okienko w pracy a ma bliżej do nas niż do siebie, bo to rehabilitant) wiec mam nadzieje, że odkupi :P
BRING IT! walczmy dziewczynki :)
Catalunya
20 lutego 2013, 16:15Kochana to dobre rozwiązanie, ja też zostałabym z rodzicami ... jednak jeśli widują Ciebie codziennie, to nie zobaczą znacznej różnicy w gubionych kg ... Jestem pełna podziwu Twojej determinacji :)
onomatopeja92
20 lutego 2013, 14:56Jestem pod wrażeniem wytrwalości ! U mnie już 4 próba bo kiedy wracam do rodzinnego domu - dieta stop. Obżarstwo totalne a potem znów gryzie sumienie.. i zaczynam wszytsko od początku.
NaDukanie
20 lutego 2013, 12:51No to walcz dalej i wiem jak to jest jak sie mniejsze ubrania zaklada :) sama przyjemnosc poprostu :)
gruszkin
20 lutego 2013, 10:11Co do zumby, to potraktowałam ją jak taniec, w końcu na imprezie też tańczę mimo treningów i po 40 minutach podziękowałam, film był chyba 50 minutowy. Dobrze się bawiłam, a poza tym naprawdę roznosiła mnie energia, to był impuls, a cardio przy mojej wadze się przyda, a to było cardio ;) Dzięki za troskę.
Kora1986
20 lutego 2013, 09:18Ach ten brat :-) A co do mieszkania - gdybym ja nie wyszła za mąż to też bym mieszkała z rodzicami. Zresztą nawet 1,5 roku po ślubie mieszkaliśmy z rodzicami, ale to pozwoliło nam duuużo zaoszczędzić i teraz cieszymy się własnym M.
gruszkin
20 lutego 2013, 08:34Nie licz, że odkupi ser hihihihi. Też zaraz staję do walki o lepszą ja z tym treningiem. Też mam wolę walki i mamy tak trzymać, a taka pasująca bluzeczka jak się a nią zmieścisz dodaje sił i motywacji. Mama chce dla ciebie dobrze, tylko tak jej wychodzi, że drażni. Moja mi mówiła żebym się nie przemęczała, bo mogę się źle czuć, ale ona potrafi powiedzieć "nie idźcie na spacer, bo może padać", nigdy nie pada, albo "na piechotę? to przecież 3km w jedną stronę..." bez komentarza. Za to jest jednaj dla mnie motywacją, bo patrzę na nią i nie chcę taka być. BRING IT!!!
AnielaKowalik
20 lutego 2013, 07:58Pozdrawiam i dzielę się z Tobą uśmiechem i chęcią dalszej walki :)