Wczoraj zjadłam 2 kanapki, 1 ciastko, 6 smażonych sajgonków z krewetkami, koktajl Cuba Libre. Nie było zdrowo, ale niestety nie miałam czasu na zaplanowanie posiłku bo praca i wieczorne spotkanie ze znajomymi. Dzisiaj jednak mam normalny dzień z pracą w nocy więc można jeść normalnie ale zdecydowanie mniej :)
Śniadanie: płatki z bananem, orzechami pekan i syropem klonowym, mleko
Nie wiem co chcę zjeść na obiad ale w lodówce zatrzęsienie sera więc pewnie trzeba się za to zabrać. Ostatnio oglądałam kilka blogów i czytałam artykuł w gazecie wyborczejo niejakim Kewinie który jadł przez miesiąc za 1 zł dziennie. Jeśli zamieszkam kiedyś sama na pewno przeprowadzę taki eksperyment :D Nie jest to ciekawe? W dzisiejszych czasach tyle wydajemy na jakieś cudaczne jedzenie, które zgadzam się, jest przyjemnością, ale można się bez niego obyć. A jedzenie na mieście? To jest dopiero koszt! A przecież tak fajnie jest gotować samemu, zdrowo, ze świeżych składników :)
Choroba jeszcze mnie trzyma, ale powoli ustępuje. Zamierzam wypić kilka szklanek wody z cytryną. Dzisiaj zamierzam też odbyć spacer do miasta zamiast jechac autobusem, 1 godzina umiarkowanego marszu! I daje mi się że widziałam w wyborczej artykuł o ludziach którzy spacerują i żyją dłużej :DD