Znacie to? Też tak macie? Ja kiedyś miałam. Byłam podobnego zdania co te urocze dziewczynki. Kiedy już miałam się zważyć to tylko w zamknietej łazience a najlepiej, żeby przed drzwiami stało ze czterech muskularnych ochroniarzy, żeby nikt broń Boże nie wtargnął zobaczyć tych drastycznych cyferek. Dawniej nie liczyło się ile wynosiły te cyferki, bo w moich oczach zawsze było źle. Wiecznie czułam się większa i obszerniejsza i ukrywałam się pod szerszymi ubraniami uroczo dodając sobie kilogramów. Musiałam osiągnąć szczyt obtłuczczenia (jedyne 96 kg), żeby z rozczuleniem oglądać zdjęcia gdzie miałam 73-75 kg a nawet i 80 kg i jęczęć jaka byłam wtedy chuda. Ale jeśli cofniemy się do tych czasów to płakałam przez wagę za którą teraz tęsknie. Ach głupia Ty młodości. Jak sprawdza się tu powiedzenie, że doceniamy coś kiedy już to stracimy. W tym kontekście lepiej pasowałoby kiedy przytyjemy. Teraz kiedy wchodzę na wagę to cieszę się jak dziecko i nie mogę doczekać kolejnego poniedziałku. Aktualnie kocham moje 84 kg, które kiedyś przeklinałabym na czym świat stoi. A teraz uwielbiam te cyferki, ale tylko przez tydzień, bo co poniedziałek zakochuję się w tych mniejszych. I nie liczy się dla mnie czy to -0,1 kg czy cały kilogram. Ważne, że jest mnie mniej;) Trafiłam ostatnio na powyższe zdjęcie. Patrząc na przedział 15%-17% pomyślałam o tych wszystkich zdjęciach, które są wklejane do wpisów jako motywacje. Ta to jeszcze nawet wygląda, bo w wielu pamiętnikach to kości obciągnięte skórą;/ Czy to naprawdę Wasz ideał? Czy odchudzacie się dla ideału?! Rozumiem, że dla wielu osób to jest dobra motywacja. Mnie na przykład motywują osoby pulchniejsze, bo sama taka jestem i nie chcę już być. Ale nie chcę też być wychudzona jak te ideały przerobione przez photoshop. Odchudzam się dla zdrowia i aby czuć się dobrze w swoim ciele a nie cielsku. Przeraża mnie to jak czasami ludzie ślepo podążają za modą wykreowaną przez masy. Gdybym żyła w czasach Rubensa byłabym uosobieniem piękna i dziś oglądałybyście mnie w muzeach na obrazach;D
Ciekawe czy wtedy kobietki masowo opychały się słodkościami by przytyć i zyskać idealne ówcześnie pulchne kształty. Miło, że teraz jest moda na życie fit. Tylko szkoda, że często zdrowy tryb życia mylony jest z głodówką i katorżniczą harówą na siłowni. Ale czego nie robi się w imię ideału.
Dietetycznie idzie całkiem dobrze, ćwiczeń też nie odpuszczam. Chociaż dziś podczas Jillian myślałam, że wyzionę ducha, padnę na cycki czy twarz jak to woli i już nigdy nie wstanę. Chyba dziś jakiś taki dziwny dzień, ale obowiązkowa godzina ćwiczeń zaliczona;) Mam nadzieję, że u Was to jakoś lepiej idzie. Minęły 3 miesiące a ja straciłam 9 kg. Kiedy byłam na białkowej w tym samym, czasie straciłam 15 kg. Piękna różnica, nie? Ale piękna różnica jest też w moim samopoczuciu i podejściu do odchudzania. Wtedy nie było łatwo i robiłam to z przymusu. Ćwiczenia z musu, białkiem to już rzygałam tzn. miałam go po dziurki w nosie, ale waga tak pieknie spadała, że warto było cierpieć. Nie miałam w sobie tyle samozaparcia, żeby dokończyć wszystkie fazy i na moje 15 kg nie musiałam długo czekać. A jakże wróciło i to jeszcze z kumplami. Zabójczy efekt jojo pokazał mi, że wszelkie diety cud nie są dla mnie. Mimo,że teraz idzie wolniej to jest mi z tym dobrze i w moim życiu nie będzie już miejsca na powracające kilogramy. Odchudzanie to zmiana na lepsze. I to lepsze musi trwać;) Jest mi ze sobą dobrze a będzie jeszcze lepiej;) Kochane czas zacząć doceniać swoje zalety a nie szukać wad i skupiać się na nich.
spod_lampy
7 maja 2013, 23:47Dziewczyno, ja też tak mam, że z rozczuleniem patrzę na swoje licealne zdjęcia zastanawiając się, jak u licha mogłam myśleć, że jestem nieomal wielorybem, ważąc "tylko" 75kg. To teraz moja wymarzona waga :-) Boże, jak czas to wszystko relatywizuje. Bardzo ważne wydaje mi się to, co napisałaś o podejściu do odchudzania. Schudnięcie nawet 20 kg to nie wszystko, naprawdę ma znaczenia, w jaki sposób się tego balastu pozbędziemy. Praca, którą rozpoczęłam odkąd zapisałam się na forum sprawia, że wykonuję ćwiczenia z radością, a nie płacząc i zaciskając zęby. Nie odmawiam sobie jedzenia ścigając jednocześnie wzrokiem kanapkę, którą ktoś je. Po prostu staram się zmienić na stałe, nie dobić do jakiejś wirtualnej mety tylko po to, by na niej paść na twarz :-) Wszystkim nam życzę właśnie radości!
MusingButterfly
5 maja 2013, 22:27pełno motywacji i tak tzrymac !:)
yorka86
5 maja 2013, 21:45hi Niuska :D znowu bylam u lekarza i co sie okazalo moja angina trwa juz 3 jebany tydzien dlatego chodzilam jak zambiee przez ostatnie dni wiecznie zmeczona itd.. dostalam kolejny antybiotyk robia jakies testy i z wynikami beda dzwonic hmmm moze bede zyc hehehe juz 3 tydzien jak prawie nie cwicze i czuje sie taka obwisla jakas damnn :D co do wpisow to nie mam nastroju na pisanie czego kolwiek cala moja energia odeszla z brakiem ruchu hehehe za to Ciebie czytam i kibicuje Ci calym sercem jestes AMAZING ! buziaczkiii :*****
Sidus
4 maja 2013, 19:37Ja od zawsze byłam niezadowolona z swojego ciała i nadal tak jest. Pamiętam że już w podstawówce marudziłam, że jestem gruba i zawsze chciałam być możliwie jak najchudsza. Od trzech lat staram się zaakceptować siebie ale jest to strasznie trudne. Ale naprawdę bardzo chciała bym siebie pokochać bo takie ciągle niezadowolenie z siebie jest meczące, ale nie mam pojęcia jak to zrobić. Niby jestem niezależna ale własnie te przytłaczające obrazki szczupłych dziewczyn sprawiają że strasznie im zazdroszczę i bardzo chciała bym wyglądać jak one. Ale z drugiej strony zazdroszczę Tobie, że potrafisz się cieszyć z siebie :)
goch@75
3 maja 2013, 23:16podoba mi się twoje podejście do odchudzania... mam nadzieję że i mnie się uda...
AgnieszkaNapi
3 maja 2013, 22:24widzę że ćwiczysz z Jillian - kiedyś zrobiłam 30 day shred i potem ripped in 30 i ładnie cm poleciały więc życzę wytrwałości bo efekty będą :)
AgnieszkaNapi
3 maja 2013, 22:2230 % najbardziej mi się ta pani spodobała ... nie dążę do ideału .. dążę do zdrowej sylwetki, do normalnej wagi - wystarczy mi nawet górna norma ale żeby była norma :) pozdrawiam
Piczku
3 maja 2013, 22:13kocham Twoje wpisy są pełne mądrości i motywacji! Mi się podoba przedzial 25-30% = fajna zdrowa kobitka o łądnych kształtach ciała i jest jeszcze do czego się przytulić ;)
Piczku
3 maja 2013, 22:13kocham Twoje wpisy są pełne mądrości i motywacji! Mi się podoba przedzial 25-30% = fajna zdrowa kobitka o łądnych kształtach ciała i jest jeszcze do czego się przytulić ;)
m.rudzielec
3 maja 2013, 21:55masz fajne podejście do odchudzania, takie jakie powinno być ;) też mam teraz podobnie, ważne żeby spadło i już nigdy więcej nie wróciło, a w jakim czasie to już mniej ważne, efekty będą później na laaata ;)
katkapak1978
3 maja 2013, 20:58ja od pasa w górę mam gdzieś (wg zdjęcia :-))) ok.20-25% ale od pasa w dół ... lekko 40%zawsze miałam takie proporcje ale po ciąży jeszcze większa dysproporcja... dlatego wreszcie podjęłam decyzję - dość stękania - do roboty!!!! jak dotąd więcej narzekań niż działań... i nie wiele wystarczyło by znowu się "uzależnić" od ćwiczeń... mnie się najbardziej podobają takie zestawienia: 1kg tłuszczu i 1kg mięsa...
sziszazi
3 maja 2013, 20:32Jak dla mnie ta co ma 30 % wygląda najlepiej, ja mam rzekomo 22% i wcale tamtej pani nie przypominam ;P