Jak powszechnie wiadomo wczoraj był poniedziałek, więc ambus wyciąga miarę i wagę i sprawdza swoje postępy. Niestety nie tym razem. Wcześniej niż to było planowane przyjechała ciocia czerwonym porsche i zepsuła poniedziałkową euforię związaną ze spadkami. Na wagę weszłam, ale tak szybko jak weszłam tak szybko z niej zeszłam. Oczywiście pokazała więcej. Mam nadzieję, że to tylko z powodu tych dni. Opuchlizna daje się we znaki. Pierścionki przestały być luźne. Mam brzuch jak piłka. Zawsze mam jak piłka, ale teraz jak taka dmuchana. Na plus jest to, że przestałam mieć mdłości i ogromniaste bóle brzucha związane z tym stanem. Ciekawe czy to przez dietę czy przez to, że zaczęłam leczyć moją biedną i wykończoną przez moją głupotę tarczycę. Jedno jest pewne te dni przestały być dla mnie koszmarem i oby tak już zostało.
Tradycyjnie jestem grzeczna, jem zdrowo i przykładnie i ćwiczę prawie zgodnie z planem. Niestety prawie, bo w tym tygodniu nie wyruszyłam z kijkami a planowałam 3-4 razy w tygodniu. Muszę się poprawić. Planowałam chodzić rano, ale znów pojawiły się moje senne problemy, więc jak zasypiam ok 4 to ciężko mi rano pulchną dupcię ruszyć, ale skoro nie ma rzeczy niemożliwych to w tym tygodniu czas na poprawę. Na plus, że Jillian zaliczona i maszerowanie z Leslie również. Do tego co drugi dzień 2 godzinki z moim niewyżytym psiurem. Nie wiem skąd on bierze te pokłady energii. Muszę brać z niego przykład;)
Pół dnia poszukiwałam książki Jillian Michaels "Opanuj swój metabolizm" niestety w pdf jest nie do zdobycia (przynajmniej mnie się nie udało). Znalazłam tylko fragment i jest bardzo ciekawa i chcę ją zdobyć. Muszę zaatakować księgarnie w moim mieście. Nie miałam pojęcia, że Jillian ma niedoczynność tarczycy. Wiecie, że jak miała 12 lat ważyła 80 kg? Także nie ma już wymówek, że przez tarczycę to nigdy nie schudnę. Gówno prawda!!! Owszem jest trudniej, idzie to wolniej, ale da się i ja to udowodnię!!! Schudnę pomimo niedoczynności i utrzymam moją nową, wspaniałą wagę. I będę jeszcze seksowniejsza;D
Myszki kochane sięgajmy po NIEMOŻLIWE,
bo NIEMOŻLIWE jest całkiem MOŻLIWE;)
Czas wyjść z naszych jaskiń pulchności;) Wszystko zaczyna się w głowie. Pokonaj własne lęki, obawy, lenistwo i dokonaj niemożliwego!!!
Idę ćwiczyć. Jeśli jeszcze nie ćwiczyłyście to spinać cycki i na trening. Niemożliwe samo się nie zrobi;)
Buziaki;*
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
naciele
8 maja 2013, 22:02O ćwiczenia ważna sprawa, ale w taki gorąc tortura!!!
MusingButterfly
7 maja 2013, 23:57ja widzialam ostatnio jej plyte z cwiczeniami z gazeta ale za pozn sie obudzilam i juz nie ma ;((
Piczku
7 maja 2013, 20:56nie jestem pewna ale ja mam chyba ta ksiazke na mailu od innej vitalijki, mogę później sprawdzić i najwyzej Ci podesłać! :)
poemka90
7 maja 2013, 20:37oj jutro napewno beda cycki do gory po takiej ilosci piwa :D jestem juz po drugim xD ale jutro spida dostane do cwiczen hehe xD
naciele
7 maja 2013, 19:48Dasz radę, ja zawaliłam po całośći ale powstaje, powstaje.
katkapak1978
7 maja 2013, 16:56tak trzymać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
AgnieszkaNapi
7 maja 2013, 16:50Wszystko jest możliwe :)