Nie wiem czy to decyzja ostateczna, ale zdecydowałam, że moje życie nie może permanentnie kręcić się wokół tego czy schudnę czy nie i dlaczego nie mogę schudnąć. Tak naprawdę to większość to mojego dorosłego życia...nie nie większość...całe moje dorosłe życie odchudzam się, a zaczęłam już jako nastolatka. Owszem wtedy to przesadziłam i sama do tego się przyznaję bez bicia, że byłam na skraju anoreksji, a moje zdrowie bardzo wtedy ucierpiało...no ale chyba żadna nastolatka nie myśli racjonalnie...a już na pewno nie w kwestii odchudzania i miłości...
Jako dorosła kobieta byłam chyba przeciętna przez większość swojego życia...to znaczy ani otyła, ani bardzo szczupła...choć i takie epizody miały miejsce w moim życiu. Mieszczę się raczej w rozmiarze 40, czyli w rozmiarze większości kobiet...pomijam oczywiście jakieś skrajne przypadki i rozmiarówki...bo wisi w mojej szafie piękna bluzka z metką jeszcze, w rozmiarze 42, której nie mogę dopiąć w cyckach...liczę oczywiście, że nadejdzie dzień, kiedy się dopnę.
Mam trochę dość tego, że moje życie kręci się wokół tego co mam zjeść albo co powinnam zjeść albo wręcz przeciwnie czego nie mogę zjeść i czego nie powinnam zjeść, mam dość tego, że muszę ćwiczyć, że muszę biegać...przecież ja nic nie muszę, robię to bo lubię. Tak lubię ćwiczyć, tak lubię wysiłek fizyczny, tak lubię się zmęczyć... Już tydzień temu przeżywałam kryzys związany z bieganiem, a nawet powiedziałam mojemu mężowi, że odpuszczam półmaraton, że nie dam rady...ale byłam trochę przetrenowana tym bieganiem na max moich możliwości. Wczoraj było już dużo lepiej... 10 km w 56,50 min... ale biegłam z poczuciem, że nie muszę być najszybsza, że pobiegnę dla przyjemności, umiarkowanym tempem, tak żeby móc spokojnie oddychać i było mi cudownie! Znowu bieganie było dla mnie przyjemnością, a po nie żałowałam czasu na porządne rozciąganie i nie robiłam tego dlatego, że chcę schudnąć tylko dlatego, że chce mieć ładne ciało, mało tego znalazłam jeszcze czas na to żeby zrobić porządny peeling kawowy, z fusów z prawdziwej kawy z dodatkiem oliwy i brązowego cukru. Pomijam oczywiście to jak wyglądała moja łazienka po, ale tak cudownie gładkiej skóry nie miałam chyba jeszcze nigdy, a potem jeszcze masaż bańką chińską... i cóż możecie wierzyć lub nie ale widzę, że mój tyłek robi się gładszy a cellulit znika. Oczywiście nie jest jeszcze perfekcyjnie, ale jest spora poprawa.
Pora chyba zaakceptować siebie taką jaką jestem, bo w przeciwnym razie wiecznie będę gonić za czymś co dla mnie jest nieuchwytne, za jakimś własnym ideałem, którym nigdy nie będę.
Oczywiście nie odpuszczam ani zdrowego odżywiania, zdrowego i racjonalnego jedzenia, nie odpuszczam biegania ani ćwiczeń, ale zmęczona jestem, że własnie takie rzeczy permanentnie zaprzątają moją głowę. Brak efektów w postaci spadku kg dołuje mnie jeszcze bardziej...chcę dać odpocząć mojej głowie i choć widzę, że moje ciało zrobiło się smuklejsze, brzuch płaski (przynajmniej w pozycji stojącej) a cycki mniejsze to niestety waga tego nie potwierdza i co ja mam z tym zrobić. Tylko darujcie sobie teksty o przyroście masy mięśniowej, bo to nie ta bajka...tydzień temu jak stanęłam na wadze licząc na spadek zobaczyłam wzrost 2 kg...załamało mnie to... widzę, że im bardziej się spinam tym efekty są mniejsze. Chyba za bardzo jestem zestresowana i mój organizm się buntuje i nie chcę chudnąć, choć ciało reaguje na ćwiczenia, bo tu efekty widzę...
Oczywiście będę tu zaglądać, konta nie usuwam, będę czytać co u was słychać i czasem coś na piszę, choć tak naprawdę od dłuższego czasu widzę, że tylko kilka osób jest moimi wiernymi czytelnikami i komentatorami, choć ja osobiście staram się zawsze pod każdym wpisem pozostawić ślad po sobie.
Także bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas i życzę samych sukcesów w odchudzaniu!!!
monka78
28 lutego 2018, 08:40Twój wpis przypomniał mi siebie z przed kilku miesięcy, miałam takie samo wypalenie i jak na razie nic się nie zmieniło.Mam nadzieję że bieganie da Ci tyle radości co kiedyś mi Zumba,niestety z czasem potrzeba innego bodźca do działania.Żyj pełną piersią i miej z tego satysfakcję.Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
am1980
28 lutego 2018, 10:33Błędne koło, kręcenie się w kółka z którego nic nie wynikało w moim przypadku, mam tego dość, ale żeby było śmieszniej jak tylko porzuciłam myśl o odchudzania chce mi się wszystko...ćwiczyć, biegać, dbać o siebie, nawet apatyt mam mniejszy, czuje się o psychicznie o niebo lepiej bo nic nie muszę i nie dołuje mnie brak efektów, odchudzanie zamieniałam na dbanie o siebie i dobrze mi z tym, a bieganie sprawia mi ogromną radość, choć ze względu na mrozy chwilowo musiałam odpuścić ale codziennie ćwiczę w domu;))) Fajnie że się odezwałaś, 3maj się ciepło i serdecznie pozdrawiam...
katy-waity
23 lutego 2018, 23:41gdzies rok temu przechodzilam taki etap, rozdrazniona bylam faktem, ze ciagle musze cos planowac, jedzenie, trening, ze przestaje odczuwac przyjemnosc z ruchu, ze wciaz musze myslec co moge czego nie, mialam dosc tej wiecznej presji...Warto ochlonac.., albo sie zaakceptujesz, albo wrocisz tu kiedys z odbudowana siła by znowu wejsc w pewien umowny schemat...
am1980
24 lutego 2018, 08:00Nie liczę też na to, ze z dnia na dzień przestawię swój tok myśli, skoro większość mojego życia to odchudzanie, ale masz rację chcę zaakceptować siebie taką jestem i choć jestem pewna, że nadal będę gonić swój własny ideał to chcę to zrobić bez presji, ze coś muszę.....
WielkaPanda
23 lutego 2018, 21:28Ja też tak się kręciłam w kółko przez lata i dosłownie czułam się umęczona tym wiecznym i bezskutecznym odchudzaniem... I powiem ci że nie wiem jak to się podziało ale zmieniłam swoje myślenie i udało się wreszcie!!! Teraz utrzymuję wymarzoną wagę jedząc to co lubię bo uwielbiam jeść. Chwilo trwaj! - chciałoby się rzec. Pozdrawiam i życzę ci żebyś znalazła również sposób na siebie i uzyskała wewnętrzną i zewnętrzną harmonię.
am1980
24 lutego 2018, 07:57Właśnie ja jestem teraz na takim etapie...kręcę się w kółko i jestem zmęczona tym faktem...ale skoro Tobie się udało to muszę wczytać się w Twój pamiętnik...może znajdę tam dla siebie jakiś złoty środek, bardzo dziękuje;)))
dusia_tcv
23 lutego 2018, 16:39JA jako nastolatka przeszłam przez anoreksję i bulimię skutki odczuwam do dziś... A tu udzielam się i czytam bo czasem mam dość wszystkiego ale fakt zdanie jestem na diecie odchudzam się jest bardzo często irytujące. Skoro dbasz o siebie i chcesz stosować wyzwania to dobry pomysł 3 mam kciuki
am1980
23 lutego 2018, 17:03Bulimi nie zaliczyłam, ale o anoreksję sie otarłam i to dość poważnie...potrafiłam 3 dni nie jeść, okresu nie miałam 3 lata...miałam wtedy ok 14-15 lat i do dnia dzisiejszego w mojej głowie ciągle świta myśl, że od tego czy tamtego przytyje, że jak nie poćwiczę to przytyję, potrafiłam ćwiczyć 7 razy w tygodniu, czyli cały czas bo sie bałam, że przytyję...sukcesywnie leczyłam swoje fobie, teraz ćwiczę 4-5 razy w tygodniu i dobrze mi z tym, chcę się ciszyć życiem nawet jak będę mieć 5 kg nadwagi, dzięki za komentarz, pozdrawiam serdecznie;)))
dusia_tcv
23 lutego 2018, 18:01Ja przez anoreksje w miesiąc zgubiłam 20kg jaka ja byłam z siebie dumna a teraz wiem że to szczyt głupoty też pozdrawiam
annna1978
23 lutego 2018, 15:48No bardzo głęboki wpis.Dobrze że zauważyłaś to niezdrowe podejście ktore nie sprawia przyjemności.Ja nie mam spadków ale to nie znaczy że nie mam sukcesów czyli np tydzień bez slodyczy itp.Trzeba się zdystansować i być dla siebie samej wsparciem.Zycze Ci tego kochana :)))
am1980
23 lutego 2018, 16:24Podsunęłaś mi świetny pomysł...zamiast rzucać sobie wyzwania nie jeść słodyczy w ogóle, będę robiła sobie wyzwania tygodniowe...nie jem słodyczy przez tydzień...może trochę późno, ale masz rację zaczynam nabierać dystansu do siebie, do swojego ciała...chcę być zadbaną pewną siebie kobietą, nawet jeśli mam 5 kg nadwagi, bardzo dziękuję za komentarz, pozdrawiam serdecznie;)))
annna1978
23 lutego 2018, 15:48Komentarz został usunięty
Berchen
23 lutego 2018, 15:27O jesu jak ja cie rozumiem, mam dokladnie tak samo, kilka lat temu wydawalo mi sie ze tak po rostu raz dwa uporam sie z 10kg a w kolejnych latach nie tylko sie nie uporalam ale co udalo mi sie troche zbic to wracalo z nawiazka, i takim tancem w ta i tamta dotarlam do punktu w ktorym jestem, kolejne 10 doszlo zamiast spasc - bez komentarza - sama w to nie wierze, zanim nie zaczne dopinac ciuch ktory robi sie za ciasny. Odpocznij od tego ale tak calkiem nie odpusc - rob tak jak piszesz, niebezpieczenstwo w tym momencie jest takie ze bedzie jak u mnie - w ta strone to idzie w mig. Zycze ci duzo spokoju i relaksu.
am1980
23 lutego 2018, 16:21Mam nadzieję, że ta zmiana nie pójdzie w złym kierunku...bo już miałam epizody w swoim życiu (było to spowodowane chorobą) trwające ok 3 miesięcy, że nie biegałam i specjalnie o dietę nie dbałam, siedziałam w domu to na śniadanie jadałam naleśniki, racuchy i takie tam...wierz lub nie, ale nie przytyłam, wahań wagi 1 kg nie biorę w ogóle pod uwagę, będę biegać, będę ćwiczyć bo to lubię, lubię dbać o swoje ciało, mam zamiar jeść zdrowo, umiarkowanie, ale bez permanentnego liczenia kalorii, mój mózg musi odpocząć od tej ciągłej presjii, chcę zaakceptować siebie taką jaką jestem...oczywiście będę się kontrolować na wadze, Tobie również wszystkiego dobrego;)))
Berchen
23 lutego 2018, 16:51to fakt ze ja do liczenia skrupulatnego kalorii to nawet nie podchodze - probowalam i wiem ze nie dam rady, tak jak piszesu zbyt absorbuje umysl, traci sie sens - w koncu jedzenie ma smakowac, ma byc przyjenoscia - i nie mam na mysli ze trzeba jesc duzo i niezdrowo, lubie jesc zdrowo, unikam wielu rzeczy , ktore wiem ze mi szkodza, ale skrupulatne wyliczanki to juz dla mnie za duzo. Pozdrowionka.
am1980
23 lutego 2018, 16:58Miło spotkać bratnią duszę, która rozumie co mam na myśl, 3maj się ciepło;)))
kirsikka_10kg
23 lutego 2018, 15:16Wiesz, w pełni rozumiem Twoją decyzję i popieram. Masz piękne kobiece kształty, biegasz, zdrowo jesz, masz dobre bmi. Cyferki na wadze w Twoim przypadku nie są najważniejsze. Bądź szczęśliwa:)
am1980
23 lutego 2018, 16:16Dziękuję za te słowa...do ideału troszkę mi brakuje, może nie wiele ale jednak, mam zamiar zdrowo jeść i być aktywna, ale nie chcę czuć presji, że koniecznie muszę schudną a już od wielu lat moje życie kręci wokół tego tematu, raz jeszcze dziekuję za każde dobre słowo;)))
liliana200
23 lutego 2018, 13:19Rób w życiu tak aby Tobie było dobrze .... całusy :))
am1980
23 lutego 2018, 13:49Fajnie, że się odezwałaś...właśnie tak czuje przynajmniej na chwilę obecną i co ciekawe, jak myślałam o odchudzaniu cały czas byłam głodna, od kilku dni przestawiam swoje myślenie i od razu apetyt jakby mniejszy, naprawdę dobrze mi z tą świadomością, że nic nie muszę...pozdrawiam;)))
liliana200
23 lutego 2018, 21:21Jedne co musisz to iść siku do toalety :D hahaha a po za tym nic więcej nie musisz prócz sprawiania sobie i mężowi przyjemności ;)
am1980
24 lutego 2018, 07:54Święte słowa kochana, brakowało mi twojego humoru!
Barbie_girl
23 lutego 2018, 12:17O kurcze troszke jak bym swoje mysli czytala! U mnie tez ostatnio moje cwiczenia robily sie bardziej obowiazkiem niz przyjemnoscia a kazdy nie zrobiony trening to bylo o Boze przytyje liczylo sie tylko to aby zapelnic tabeelke jak najwieksza aktywnoscia ;( Terz przestalam zapistawac od paru dni , cze czuje tej presji ze musze ! wczoraj weczorem z przyjemnoscia zrobilam trening bez myslenia musze pociagnac dluzej bo wczoraj zrobilam 50 minut a dzisiaj 45 takze w 100% Cie rozumiem ! Powodzenia
am1980
23 lutego 2018, 12:21Naprawdę pocieszające jest to, że ktoś czuje podobnie jak ja...że nie jestem jakimś wybrykiem natury...prawdą, że dużo lepiej ćwiczy się z nastawieniem, że się nic nie musi...że się robi coś tylko dla siebie i przyjemności...ja mimo wszystko mam nadzieję, że w końcu osiągnę to co chcę, ale bez zbędnej presji i ciśnienia, dzięki za te słowa;)))
Barbie_girl
23 lutego 2018, 12:37trzymam za nas obie kciuki :*
paczektoffi
23 lutego 2018, 11:14Dokładnie,,za bardzo się starasz,,:/ wtedy nie wychodzi
am1980
23 lutego 2018, 11:20No mnie bardzo nie wychodzi, dlatego potrzebuje odpuścić trochę, żeby mój mózg nie koncentrował się ciągle na tym, że muszę schudnąć!
paczektoffi
23 lutego 2018, 11:49Zmiany się przydadzą, 3mam kciuki:)
am1980
23 lutego 2018, 11:56Bardzo dziękuję;)))
AlexisDelCielo
23 lutego 2018, 11:02Czasem zdjęcie z siebie takiej niepotrzebnej presji czyni cuda. Cały czas nad tym pracuje i tak naprawdę jest. Odpuść sobie te presję właśnie. Nie jest to proste wiem ale wszystko powoli. Rób to co sprawia Ci radość a bieganie z tego co czytam sprawia Ci wielka radość ! Trzymaj się cieplutko i nie zostawiaj nas tutaj :*
am1980
23 lutego 2018, 11:24ha ha...mowy nie ma, całkiem was nie porzucę, no co Ty co ja by zrobiła bez was...tutaj mam najlepsze znajomości, ale bardzo dobrze to ujęłaś muszę zdjąć z siebie ta presję, że coś muszę,a chcę robić to co sprawia mi przyjemność...a bieganie kocham i mimo, że zaczęłam kiedyś biegać, żeby schudnąć to kg zostały ale i miłość do biegania została;))) Bardzo dziękuję za te miłe słowa! Mam nadzieję, że z Twoi zdrowiem dużo lepiej;)))
AlexisDelCielo
23 lutego 2018, 11:26Jeszcze trochę kaszle jak stara babcia ale jest napewno lepiej :)
luckaaa
23 lutego 2018, 10:05Nie znikaj calkiem , szkoda by bylo ...:(
am1980
23 lutego 2018, 10:33Dzięki, ale bez obawy, całkiem nie zniknę...przynajmniej na razie;)))
NaDukanie
23 lutego 2018, 10:05Nie!!!! O nie!!! Bo tam pojadę do ciebie i złapie za te gładką du...upke i zawloke na ten maraton. Kochana, nie tak sie umawiałysmy, oj nie tak!!! Wiadomo bieganie i maraton ma być dla przyjemności i nie ma ty nawet o czym dyskutować. Vitalia to też ma być przyjemność i sposób na zdrowe życie, a nie jakiś bat nad głową, który wisi i cie straszy... No przecież jesteśmy dorosłe i wiemy co i jak. Jednak nie zgadzam się, z jednym...nie znikaj mi tu, nie przedstawiaj pisać i o zgrozo nie poddawaj się... Bo ten wpis trochę tak brzmi. Przepraszam za szczerość. Masz chyba dzisiaj taki poranek jak ja :(. Też miałam dzisiaj powiedzieć dość! Ale wyprawilam męża do pracy... Przebralam się I zrobiłam Killer z wielkimi przerwami i bólami. Ale już mi lepiej. Weź no idź w pracy do łazienki, zrób 10 przysiadow, podskocz 10 razy i uśmiechnij się do siebie, i do mnie też :) hehe... Nie daj się moja kochana, niech cię nic nie dołuje od rana, niechaj nikt ci nie mówi, że nie się nie da, gdy w to uwierzysz będzie z Tobą bieda, z ciebie silna kobieta jest to wiemy, my się tutaj z dopingujemy, I nie musisz w biegach pierwsza być, żeby szczęśliwie I wesoło żyć :) wierszyk napisany na żywo specjalnie dla siebie :)
am1980
23 lutego 2018, 10:53To nie chwilowy, nie przemyślany zryw, tylko ta myśl kłębiła się w mojej głowie już od tygodnia, to nie tak, że mam gorszy dzień...chyba po sobotnim ważeniu jak zobaczyłam wzrost na wadze i słabo mi się biegało ta myśl zakiełkowała w mojej głowie...wiesz ja bardzo lubię vitalię, znajomości tutaj są mi bliższe niż nawet te w realu, pierwsze co robie po przyjściu do pracy to odpalam vitalie i cały dzień zerkam co i kto nowego napisał, ale o czym ja mam pisać jak z teorii odchudzania mogłabym magistra zrobić, a w praktyce sukcesów brak, chcę żyć w zgodzie sama z sobą, chyba zaczęłam się godzić z ty, że zawsze będę miała kilka kg więcej niż powinnam, choć tak naprawdę cały czas wierzę, że uda mi się je zgubić, ale bez parcia, ze muszę, wierzę że to będzie efektem ubocznym zdrowego, aktywnego trybu życia...co do półmaratonu to sama nie wiem co zrobię, na 50% pobiegnę ale i na 50% nie pobiegnę...dziękuję za wierszyk, on dokładnie oddaje to co chcę w tej chwili osiągnąć w swoim życiu...szczęśliwie i wesoło żyć, chcę zamienić odchudzanie na dbanie o siebie, to jakoś bardziej do mnie przemawia, podoba mi się to co dzieje się z moim tyłkiem, bo po miesiącu naprawdę widzę efekty gołym okiem i to mi się bardzo podoba...wczoraj kupiłam nawet seksi bieliznę w nadziei, że jutro zaprezentuje mężowi mój nowy tyłek w niej, ale niestety nie wysłali mi paczki, więc trzeba będzie go wcisnąć w coś starego...trudno i tak będzie fajnie, bo od teraz chcę się cieszyć z każdej małej rzeczy, z każdego dnia w moim życiu, choć ciągłe mam manię przejmowania się wszystkim i wyolbrzymiania problemów, których nie ma...ale z tym tez walczę i bądź pewna, że nie zniknę, przeczytam każdy twój wpis;))) kurczę aż mi się łezka w oku zakręciła...3maj się kochana;)))
NaDukanie
23 lutego 2018, 11:07Hmm przejmowanie się wszystkim? Naprawdę czuje twoje przejmowanie, martwienie się i tysiąc myśli na minutę (myślę, że podobnie jak u mnie to działa). Jedyne co mogę poradzić na to, to takie wyciszenie... Tym bardziej, że biegasz i mówiłaś, że nie słuchasz muzyki podczas ćwiczeń, więc masz na to właśnie ten czas... Ja się bardzo przejmuje wieloma rzeczami, i kiedyś do tego dochodziło jeszcze co o mnie myślą inni? Co myśli rodzina? Itp... Oczywiście nie jestem egoistka, i nawet jak mi ktoś z rodziny coś powie na mój temat to staram się wziąść to pod uwagę o ile czuje, że jest to prawda ale, np przestałam się przejmować co ludzie powiedzą jak jestem ubrana... A kiedyś to spać nie mogłam przez takie głupoty. Przestałam przejmować się opinią jednej osoby w moim życiu, która kiedyś wydawała mi się autorytetem. Przestałam przejmować się praca, bo i tak nie było wyników. Ale dbaniem o to, żeby dobrze moje ciało wyglądało tak jak jak chce nie zamierzam przestać się przejmować. Bo najtrudniejsze są właśnie te momenty ważenia, a potem złość mija, przychodzi przyjemność z ćwiczeń i zdrowego jedzonka I ten doping od ciebie. Tego nie da się porównać z żadną inną przyjemnością. A ta radość kiedy moje ciało wygląda tak jak chce (rok temu tak było ale przyszła zima, I co z tego, nadrobię) jest super... I widzę, że ty też cieszysz się swoim tyłkiem. Nie właz na wagę I rib swoje :) Zostań z nami i pisz chic raz w tygodniu, nie koniecznie o sukcesach w odchudzaniu. Ale o tym co u siebie słuchać. Bo jakoś czuje w głębi serca, że tego potrzebujesz. Choć mogę się mylić :)
am1980
23 lutego 2018, 11:19O rany, rozczulasz mnie i to bardzo a siedzę w pracy i nie bardzo chciałabym się poryczeć, a czuję, że mi się zbiera na płacz...stałaś mi się bardzo bliska i nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczna za każdy doping, albo kopniaka jeśli był potrzebny, bo tylko prawdziwy przyjaciel potrafi być szczery...wiesz już nie raz miałam dłuższe przerwy od vitali ale całkiem nigdy nie potrafiłam z niej zrezygnować, może jak słońce zaświeci, jak wiosna przyjdzie i zrzucę te tony ubrań z siebie, założę coś kolorowego na siebie, jak trzeba będzie odsłonić więcej ciała i okaże się że to wszystko co robiłam nie było całkiem bez sensu, jak trzeba będzie wyjść w końcu na upragniona plaże...może masz rację, może powinnam potraktować chwilowo ten pamiętnik jako spowiednik, a nie koniecznie pisać o odchudzaniu??? Jutro miałam zamiar się zważyć, ale teraz nie wiem czy to zrobię...kurczę mam dylemat!!!
NaDukanie
23 lutego 2018, 11:44To ja mam taki pomysł, ja jutro nie mogę wejść na wagę, bo muszę wcześnie rano wstać, a brak dobrego wypoczynku po dniu ćwiczeń jakoś źle wpływa na wyniki. Więc wejdźmy na wagę razem :) W niedzielę i ogłosimy wyniki I zrobimy aktualizacje paska :) Zgoda? Też się wzruszyłam :)
am1980
23 lutego 2018, 12:18Nawet nie wiesz jak ważenie mnie stresuje...nic nie obiecuję...bo albo zważę się jutro albo w ogóle...u mnie piątek jest generalnie dniem resetu i dzisiaj też będzie, jutro planuję pobiegać...więc jak się zdobędę na odwagę to się zważę i dam znać;)))
am1980
24 lutego 2018, 08:05Zważyłam się dzisiaj...waga 72,9 kg...czyli spadek w ciągu tygodnia 0,7 kg...może być...wierz mi że ta chwila bardzo mnie stresowała...ale komu jak nie tobie przyznam się do moich lęków;))) miłego dnia;)))
NaDukanie
24 lutego 2018, 08:58Też weszłam na wagę, żeby cię wesprzeć. U mnie też spadek :) Więc obie mamy się z czego cieszyć. Może nie tyle bałam się wyniku, co rozczarowania. Teraz obie mamy to za sobą... Byle do następnego tygodnia i do kolejnego spadku :)
NaDukanie
24 lutego 2018, 08:59Aha i dodam tylko, że ways mniej ode mnie :) Więc nie poddawaj się :)
aniapa78
23 lutego 2018, 09:11Już mnie przestraszyłaś, że nawet tu nie zajrzysz. Powiem Ci, że ja na samą myśl o diecie dostaję dreszczy. Mimo, że pewnie ważę więcej niż moja waga wskazuje to mam to gdzieś. Także cieszmy się ćwiczeniami, bieganiem, a nie bo musimy schudnąć. Kopiuję Twój obrazek i sama też tak będę myślała:)
am1980
23 lutego 2018, 10:57Bez obaw...zajrzę i to jak znam siebie każdego dnia, bo vitalia to trochę takie moje uzależnienie i chyba z dnia na dzień się z niego nie wyleczę...z dietą właśnie tak jest w moim przypadku, że mój organizm po wielu próbach odchudzania...do tej pory raczej z sukcesami...bardzo się buntuje na samą myśl o jakimkolwiek dietowaniu, dlatego oczywiście umiar we wszystkim mam zamiar zachować i ćwiczyć i biegać dla przyjemności, ale nie chcę robić tego z presją, że muszę i dlaczego nie ma takich efektów, jakie sobie założyłam, na chwilę obecna stawiam na małe sukcesy, które mam nadzieję przerodzą się z czasem w większe, dzięki że jesteś;)))
agacina81
23 lutego 2018, 09:05To pisz dla siebie :) ja tez kiedys pisalam wiecej, a brak efektow skutecznie mnie demotywowal do dalszego odchudzania. Dlatego ostatnio glownie komentuje i czasami cos napisze dla przypomnienia sobie kiedys w przyszlosci jak to bylo. Taki pamietnik. Cwicz dla lepszego samopoczucia, rob tak abys dobrze sie czula sama ze soba :)
am1980
23 lutego 2018, 11:10No ty akurat nie możesz pisać o braku efektów odchudzania...pomijam oczywiście okres ciąży...ale możesz mieć sporo racji, żeby pamiętnik potraktować jako własny spowiednik...czasami zerkam wstecz i aż żal dupę ściska, że kiedyś chudnięcie przychodziło mi dużo łatwiej...wiesz nie chcę zrzucać winy, że niby z wiekiem trudniej schudnąć, bo takie teorie można wrzucić między bajki, ale naprawdę czuję się zmęczona tym ciągłym, że coś muszę, chcę żyć w zgodzie sama z sobą...jak zdarzą się wpadki, bo zdarzą na pewno to trudno, trzeba się podnieść i iść dalej ale nie traktować tego jako porażki, będę ćwiczyć i biegać dla przyjemności, ale mój umysł musi odpocząć od presji schudnięcia...a Ty odpoczywaj i dbaj o siebie, choć czytałam że nic nie robienie bardzo cię męczy...paradoks, ale jakże prawdziwy...zagryź żeby i tłumacz sobie że to dla dobra młodego;)))
agacina81
23 lutego 2018, 13:14Z tym wiekiem to jednak coś musi być. Ogólnie zawsze trudno mi było schudnąć, ale przed ciąża to juz w ogóle. A moze chciałam za dużo? Mam nadzieje, ze po ciąży jakoś bedzie waga spadać
am1980
23 lutego 2018, 13:53Penie, że waga będzie spadać...będziesz miała małego ssaka, który wyssie z Ciebie wszystko co sie będzie dało...