Tydzień mogę zaliczyć do udanych, mimo, że wypadł mi jeden zaplanowany trening, ale to siła wyższa...poza tym jestem zadowolona i jak dobrze pójdzie, to uda mi się go nadrobić w tym tygodniu, ale nic nie planuję i z góry nie zakładam, bo im więcej planuje, tym mniej mi się udaje...
A więc w tym tygodniu ćwiczyłam tak:
Poniedziałek: 9,89 km bieg/ 58 min.
Wtorek: Skalpel wyzwanie Chody, 30 min. orbitrek, 20 min. hula hop
Środa: 11,33 km bieg/ 1,05 h
Czwartek: przymusowy reset
Piątek: planowany reset
Sobota: 12,85 km bieg/ 1,14 h
Niedziela: 9,77 km bieg/ 57,07 min
W sobotę i niedzielę przyłożyłam się do rozciągania, dzięki czemu teraz jestem jak nowo narodzona. Naprawdę czuję różnicę na drugi dzień jak się rozciągam, a jak tego nie robię...będę musiała się jakoś przemóc i przyłożyć do ćwiczeń rozciągających.
Jem chyba normalnie, staram się tylko zmniejszać porcję, muszę zmienić swój sposób odżywiania, styl życia, bo w przeciwnym razie będę całe życie na diecie, a przerabiałam w swoim życiu już różne warianty i chyba najlepiej sprawdzała się głodówka, ale do tego nie chcę wracać, jestem za stara na to i najzwyczajniej szkoda mi życia na takie akcje. Wolę zjeść coś dobrego i wybiegać ...trudno jeśli taka jest moja dola, to trzeba się z tym pogodzić... ale nie, nie...nie objadam się, absolutnie, jem normalnie, ale odrzucam to co złe, czyli głównie cukier w każdej postaci, ale jeśli ulegam pokusie, co często na szczęście mi się nie zdarza, to w te dni kiedy mogę wybiegać nadmiar kalorii...
Wagi nie znam, ale nie czuję, żeby było gorzej i zważę się dopiero po okresie, który pewnie będzie ok niedzieli. Ale ja zawsze przed wyglądam i czuję się okropnie, a teraz nie jest źle i choć normalnie cycki robią mi się ze dwa razy większe, tak teraz założyłam mniejszy biustonosz, a cycki nie wyłażą mi bokami... w moim przypadku rozmiar biustu jest najbardziej miarodajnym wskaźnikiem tego co się dzieje z moim ciałem. A więc robię swoje, a efekty mam nadzieje, że będę zadowalające. Biega mi się coraz lepiej i lżej, czuję, że jestem szybsza i mam więcej siły. Mam nadzieje, że w przeciągu jeszcze tych kilku tygodni uda mi się poprawić swoje osiągi.
Nowy tydzień przed nami, a ja walczę dalej...
grubasek9324
5 lutego 2018, 14:11Świetna aktywność ;) u ciebie cycki a u mnie nogi są takim oznakiem że waga spada ;) powodzenia na pomiarach i koniecznie daj znać ;)
am1980
5 lutego 2018, 14:33Dam znać pod warunkiem, że wyniki będę zadowalające, bo w przeciwnym razie będę załamana i wkurzona na maksa;)))
NaDukanie
5 lutego 2018, 13:21Proszę jakie postepy robisz... A z jedzeniem nabierzesz wprawy :) wierzę w ciebie
am1980
5 lutego 2018, 13:57pewnie, że robię...siedzenie a czterech literach i smęcenie nic nie zmieni;)))
NaDukanie
5 lutego 2018, 15:15Mój mąż się śmieje teraz ze mnie, że na urlopie jeden na masę, a potem będę robić redukcję ciała... A wyniki będą zadowaalajace, na bank.
Never_Lose_Hope
5 lutego 2018, 13:20Super aktywność pomimo przymusowego resetu :) Co do diety to chyba jedyne słuszne podejście, nie ma co się katować jakimiś strasznymi restrykcjami :) Miłego dnia :)
am1980
5 lutego 2018, 14:00Dziękuję...robię co mogę, bo w marcu chciałabym przebiec półmaraton, a do tego muszę być i lżejsza i szybsza, a żeby mieć siły do biegania to jeść też muszę...i w tym przypadku węglowodany wcale nie są takie złe;))) również miłego dnia...
aniapa78
5 lutego 2018, 08:49Super! Gratuluję! Jesteś szybsza ode mnie. Wczoraj przebiegłam 12km w 1godz i 11min. Też staram sie odżywiać tak jak Ty- czyli jak najmniej słodkiego i białej mąki. Chyba to jest najlepsze bo ile można być na jakiejś diecie? Powodzenia w tym tygodniu:)
aniapa78
5 lutego 2018, 08:52Też mam problem z rozciąganiem i rozgrzewką. O rozciąganiu coraz mniej zapominam odkąd rejestruję je na endo. Nad rozgrzewką nadal pracuję by nie pomijać:)
am1980
5 lutego 2018, 09:03Praktyka czyni mistrza...sama wiesz jak jest, jak się trenuje to i efekty są , a u mnie do tej pory było z regularnością słabo, na szczęście kondycji tak szybko się nie traci...ja przed bieganiem pomijam rozgrzewkę, bo i tak jestem cały czas w ruchu,a poza tym pierwsze jakieś 300-400 pokonuję szybkim marszem, bo lawiruje między blokami i ulicami i zawsze pierwszy kilometr pokonuje najwolniej, własnie tak żeby się rozgrzać, dopiero po pierwszym kilometrze zaczynam przyspieszać...miłego dnia;)))