Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
7 listopada...wtorek...


W nowej kuchni nie odnajduję się w ogóle, kręcę się w kółko i  nie wiem, gdzie piec, gdzie lodówka. Remont do końca nie skończony, ale mogę powiedzieć, że odzyskałam swoje królestwo kuchenne.

W weekend udało mi się pobiegać, była piękna słoneczna pogoda i zrobiłam ponad 25 km. Niestety obawiam się, że to ostatnie takie piękne i ciepłe dni. Obawiam się, że dzisiaj z moich planów biegowych nic nie wypali, bo nie ma jeszcze 15-ej a za oknem szaro, buro i ponuro i zimno, a do tego ciągle nie od sprzątałam mieszkania po kuchennych rewolucjach. 

Przy okazji tychże rewolucji zrobiłam przegląd szafek kuchennych, a tam zapasy różnego rodzaju kasz, ryżów i płatków, różnego rodzaju musli i owsianek królewskich czy granoli...o matko jedyna kiedy ja to zjem i po co ja to kupuje...jakby mi rozum całkiem odebrało i jakby wojna miała być. Owszem lubię i jadam...ale po co mi tyle tego. 

A więc sezon na opróżnianie szafek uważam za rozpoczęty...a odnalazłam jeszcze zapasy rożnego rodzaju mąk...jaglana, kokosowa, z amarantusa, ryżowa, owsiana, gryczana, jęczmienna, dyniowa, migdałowa...ta jest pyszna...razowa... reszty nie pamiętam...

No szczerze przyznaję jestem węglowodanowa dziewucha i pewnie dlatego nie mogę schudnąć, no ale patrzeć jak to wszystko się przeterminuje i wyląduje w koszu...a nie lubię wyrzucać i jedzenia i pieniędzy, które za to jedzenie zapłaciłam.

I tak dzisiaj na śniadanie były płatki jaglane na wodzie z  mlekiem kokosowym zabrane do pracy i odgrzane w mikrofalówce. Jak nie chcę wyrzucać tych moich zapasów to chyba tak w najbliższym czasie będą wyglądały moje śniadania, obiad też był w pracy...makaron razowy ze schabem duszonym w sosie własnym...no bo niby miałam iść biegać, ale w takim razie jakoś inaczej będę musiała spalić te węglowodany...

Niestety zaczyna się dla mnie okres kiedy najchętniej zapadła bym w sen zimowy...

Podobny obraz

  • NaDukanie

    NaDukanie

    11 listopada 2017, 10:39

    Oj masz spore zapasy :) U mnie podobnie , ale odejmij mąki :) hehe. ''Zgapiam'' z ciebie i zamierzam wszystko wyjeść do końca listopada. Fakt węglowodanów masz sporo , ale wystarczy ,że dodasz do tego ilość protein wielkości swojej dłoni i już masz zdrowy posiłek :) Piękny bieg , u mnie narazie zero aktywności , oprócz tej wymuszonej przez życie. Jednak robię mały plan kiedy wrócę z Malagi. Wtedy już nie ma zmiłuj. Ty działasz pęknie i ciało się odwdzięczy :) Szczupła kobieta jest w Tobie powiadasz... No jest , jest... i tylko patrzeć jak dojdzie do głosu :) Trzymam kciuki

    • am1980

      am1980

      11 listopada 2017, 11:03

      Na ma zapasy i powoli je wyjadam, codziennie owsianka na śniadanie do pracy, ale w piątej już jej nie wzięłam bo trochę nudą wiało...ale od poniedziałku wraca do łask, naleśniki czy innego typu placuszki bardzo lubię ale rzadko robię, wiadomo...myślę, że jakoś pomału uda mi się opróżnić szafki, ja póki co biegam, dzisiaj też już jestem po treningu z mężem...ja zrobiłam 12 km on 4 km z kijami, i tak podziwiam go że chciało mu się wstać i wyjść kiedy za oknem 2 st C, muszę jeszcze dorzucić Ewkę do moich treningów i będzie pięknie, dawaj znać co u Ciebie, jak Malaga i zdrowia życzę bo to pewnie przez kolano nie możesz ćwiczyć...pozdrawiam gorąco;)))

    • NaDukanie

      NaDukanie

      11 listopada 2017, 11:29

      Czy ty jesteś jasnowidzem ? Zaraz robię wpis :)

  • liliana200

    liliana200

    7 listopada 2017, 19:15

    Marko jedyna to ja nie mam tyle mąk co ty. Aż nie zamurowało ze zdziwienia. I jak ty pobiegałaś haaa i ty mówisz że ja mam super aktywność? No weź mnie nie rozsmieszaj. Jak dzisiaj biegłam za córką na spacerze to aż mi cała dupa się trzęsła jak taka galaretka hahaha. mi się teraz zmiany w sypialni zamarzyły a mój mąż już oczami przewraca.

    • am1980

      am1980

      7 listopada 2017, 19:53

      znam to przewracanie oczami, mój też przewracał, a teraz to ja mam dość a on ciągle, że jeszcze to i jeszcze tamto...bieganie za dzieckiem to niezły wysiłek i nie wierzę, ze dupką ci się trzęsła bo chudziutka już jesteś i nie wiem co miało by ci sie trząść, no i w końcu jestem w czymś lepsza...w robieniu zapasów...mówisz, że cię pobiłam...no to jestem pod swoim własnym wrażeniem...

    • liliana200

      liliana200

      7 listopada 2017, 21:07

      Co ty nie jestem chuda. Waga wagą ale wyglądam na 10 kg więcej, naprawdę. Mam duży tyłek, nadal grube uda (66 cm i nie mogę ich zmniejszyć ). Brzuch też płaski nie jest także teges...sory rozczaruję cię, wyglądam dalej jak pączek. Z mąk to ja mam żytnią, pszenną ( dwa typy ), pełnoziarnistą razową, kukurydzianą, kokosową i krupczatkę haha. Ale mam masę herbat bo lubię, z resztą moje dziecko też lubi, taka herbaciana baba z niej.

    • am1980

      am1980

      8 listopada 2017, 07:49

      Masz kobiece kształty, a to nie to samo co być grubą, ale rozumiem, że jak każda z nas widzisz siebie w krzywym zwierciadle i dążysz do doskonałości...widzę, że u ciebie też całkiem niezły zapas mąk, ja niestety za herbatami nie przepadam, nie pije praktycznie wcale, ale czasami najdzie mnie ochota na dobrą herbatkę, więc wiesz jakby co to wpadam na pyszna herbatkę...

    • liliana200

      liliana200

      8 listopada 2017, 09:53

      Na herbatę zapraszam, na kawę i ciacho też. Do doskonałości może nie ale chciała bym mieć te 59 cm chociaż w udzie i była bym zadowolona. Mam nogi jak u starej baby i muszę je ujędrnić ale za to z talii i cycków jestem zadowolona :))

    • am1980

      am1980

      8 listopada 2017, 11:37

      Nie kuś nie kuś...kawa i ciacho jeszcze w twoim wykonaniu...znając Twoje umiejętności kulinarne mogłabym szybko nie opuścić Twojego domu, a udami nie przejmuj się tak, dla mnie i tak zrobiłaś wielką rzecz...schudłaś tyle kg, a ja nic...normalnie palę się ze wstydu jak to piszę...dobrze że jesteś świadoma swoich atutów i tego się trzymaj i wykorzystuj je...a jak u Ciebie poziom nerwowości, bo chyba na mnie przeszło, mimo, że do okresu jeszcze trochę zostało...co się uporam w pracy z jednym problem to zaraz ktoś wymyśli kolejny, ani chwili spokoju...

    • liliana200

      liliana200

      8 listopada 2017, 12:18

      A kusze ja zapraszam :)) ale zobacz jak mi długo waga stała i nie chciała spaść. Mi się wydaje, że ja po prostu po ciąży musiałam dojść do siebie i hormony szalały. Z nerwowością lepiej - okres tak prawie przyszedł, łykam to żelazo na razie ta najwyższą dawkę a potem zmniejszę tylko męża muszę wymienić na mniej nerwowy model bo mnie do szału doprowadza.

  • Nocka23

    Nocka23

    7 listopada 2017, 18:08

    Elegancko się przeboeglas :) Mi też pogoda trochę zepsuła plany ale może na siłkę się chociaż zbiore. Też mam taki zapas , kupuje a potem nie ma kto jeść

    • am1980

      am1980

      7 listopada 2017, 18:48

      W weekend było super, ale dzisiaj niestety odpuściłam, mam nadzieję, że jutro nadrobię...widzę, ze jest nas tu więcej królowych zapasów...

  • angelisia69

    angelisia69

    7 listopada 2017, 16:47

    W koncu krolowa kuchni bedziesz ;-) oj moja droga uwierz mi ile ja mam "zapasow" moglabym pulk wojska wyzywic,nie chwale sie tym a zaczynam wstydzic,ze jestem tak "tępa" i podatna na kazda nowinke :/ co do biegania,uwierz dla PRAWDZIWEGO biegacza,zadna pora i pogoda nie jest zla.Postaw poprostu na cwiczonka w domu,moze z czasem i ty PRAWDZIWA biegaczka zostaniesz ;-)

    • am1980

      am1980

      7 listopada 2017, 16:54

      Prawdziwą biegaczką to chyba ja już byłam...bo kiedyś faktycznie nic mi nie przeszkadzało...ani zimno ani ciemno ani deszcz ani śnieg...chyba po prostu szukam wymówek...ale masz rację, nie ma co się ociągać tylko trzeba brać się do roboty...pocieszające jest, że nie tylko ja robię takie zapasy na czasy wojny...oj bardzo jestem podatna na takie nowinki kulinarne...niestety...

  • aniapa78

    aniapa78

    7 listopada 2017, 15:01

    Dziś rano jak biegałam szarówka, mgła i bardzo zmarzłam w ręce. Jak się biega to węgle potrzebne. Chyba to wszystko kupujemy bo słyszymy że takie zdrowe.

    • am1980

      am1980

      7 listopada 2017, 15:49

      Dokładnie jest tak w moim przypadku...bo to zdrowe i modne...a potem nie mam pomysłu co z tym zrobić, chyba w moim przypadku te zapasy to też ze względu na bieganie, ale wszystko ma swój termin przydatności...podziwiam że chciało Ci się biegać, w takiej aurze, choć ze mną jest tak, że mi się nie chce a jak już wyjdę to leci...3maj się ciepło i nie rozchoruj przez to bieganie;)))

    • aniapa78

      aniapa78

      7 listopada 2017, 16:32

      Poprzednią zimę całą biegałam. Najważniejsze strój. I nie biegam poniżej -10 i jak jest wiatr.

    • am1980

      am1980

      7 listopada 2017, 16:52

      ja właśnie w zeszłą zimę nie biegałam praktycznie wcale, natomiast 2 lata temu w grudniu zrobiłam 230 km...sama jestem pod wrażeniem...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.