Byłam z siebie bardzo dumna do tej pory.... Na śniadanie omlet z jajka i pomidorki, potem wzorcowy obiad - dorsz, ryż i brokuł.I kurde mać tu mi się zachciało upiec ciasto drożdżowe z dżemem.... Obiecałam sobie, że nie zjem choćby mnie skręcało. No cóż powinno mnie poskręcać - wciągłam połowę zawijanki drożdżowej. Teraz to sobie muszę już kolację wybić z głowy przecież przytuliłam tyle kalorii, że szok.
Udało mi się dziś wyciągną mój kochany rowerek, przejechałam jedynie 12 km a właściwie pół na pół przejechałam i przeszłam. Chciałam wstawić Wam zdjęcie ale nie potrafię je obrócić.
Miłego długiegoooo weekendu.
aska1277
3 stycznia 2020, 22:40Omlet....o dawno go nie jadłam. Brawo za km na rowerku :) Miłego weekendu
annna1978
3 stycznia 2020, 20:27Ja postanowiłam nie piec w ten weekend:))