Witajcie,
szybciutka notka odnośnie wczorajszego dnia. Miałam chyba mały kryzys... Zawaliłam kolokwium z makroekonomii, słodkości chodziły za mną cały dzień :( Koleżanka częstowała wszystkich żelkami i ciasteczkami a ja mimo wszystko pięknie odmawiałam.
Na śniadanie miałam owsiankę jaglaną (chyba? bo już nie pamiętam) były jakieś ziarna i mus wiśniowy. Z tym musem ta owsianka była PYSZNA. Ja nie jestem fanką takich rzeczy, ale tak strasznie mi to smakowało... i chyba jednak zacznę być fanką :D postaram się nauczyć przygotowywać pyszne owsianki :)
II śniadanie: smoothie pomarańczowo-brzoskwiniowe - bardzo dobre :)
No i kryzys zaczął się jak był czas obiadu. Od godziny 14 byłam tak strasznie głodna a miałam zajęcia do 15:45 więc nie mogłam tak po prostu sobie wyjść i zacząć jeść. Więc przez jakieś 1.5 h tak strasznie burczało mi w brzuchu, no i miałam pudełko od Ewy, ale ten obiad był taki, że i tak bym go pewnie nie zjadła a tak strasznie chodził za mną BURGER!! Więc wracając z uczelni wstąpiłam do Krowarzywa i kupiłam wegańskiego burgera. Mój ukochany burger! Według ich tabeli ma około 750 kcal. Ciemna bułka, "kotlet" z ciecierzycy, papryki, natki pietruszki i ziół. Dodatkowo sałata, cebula, kiełki, papryka, ogórek kiszony i wybrałam najmniej kaloryczny sos czyli pomidorowy. To jest taka pycha, że szok! No i wszystkie produkty w Krowarzywa są w 100% wegańskie, mają też wegański ser czy majonez, ale tego nie brałam :D No i ogólnie byłam tak cholernie głodna, że tym burgerem się najadłam, ale nie przejadłam więc super!
Po tym burgerze tak strasznie chciało mi się coś słodkiego więc potem zjadłam 2 paczki takich ciasteczek zbożowych czekoladowych ( 2 razy po 4 ciasteczka) (łącznie 420kcal) plus batonik taki ala musli z czekoladą (86kcal, miałam akurat w domu gdyby mnie bardzo naszła ochota na słodkie)
Potem miałam wyrzuty sumienia, że zjadłam tak dużo słodkiego, że nie zjadłam nic na kolację więc mimo wszystko myślę, że z kaloriami byłam OK w tym dniu, ale z minusów też - mało wody wypitej :(
Mimo wszystko i tak jestem z siebie dumna, że mijają już prawie 3 tygodnie a ja wciąż walczę. Jeszcze NIGDY w całym swoim życiu nie byłam na diecie tak długo!
IR-KA
20 stycznia 2020, 20:47Zasłużona duma walcz dalej!!!
cudmalinka
20 stycznia 2020, 17:44Najważniejsze to aby wrócić na normalne tory, zapomnij o tej wpadce z burgerem i słodyczami i działaj dalej 😉
PustynnaRoza
20 stycznia 2020, 14:22Każdy czasem ma taki dzień, wszystko jest dla ludzi, trzeba sobie od czasu do czasu pozwolić... a mega brawa dla Ciebie, że nie rzuciłaś się na wszystko po kolei (ja tak mam, w podobnych sytuacjach, i to na przemian, słodkie, słone, nawet nie ważne, co...) tylko wytrwałaś. Gratulacje!
ex_aequo
20 stycznia 2020, 14:13Wszystko jest dla ludzi, jednego dnia zjesz słodkie, drugiego nie, najważniejsze to zachować balans😊 A burger wygląda mega pysznie!
justi_cb
20 stycznia 2020, 13:44Czasem bywają takie dni, zdarza się każdemu. Ważne żeby wrócić na odpowiednią ścieżkę i działać zgodnie z założeniami :)