Wreszcie! Rodzice kupili mi wczoraj buty do biegania. Jak ich nie kochać? W ogóle ojciec bardzo angażuje się w to moje bieganie. Wczoraj objeżdżał ze mną miasto i pokazywał dobre trasy, na których trenował razem ze swoim bratem (bardzo, bardzo dawno temu obaj uprawiali zapasy, bieganie było częścią treningu). Jutro buty będą miały swój test. Testować będę także Endomondo, bo Sport Tracker zaczął mnie irytować, nie publikuje informacji na fb (a niech ludzie wiedzą, że jestem aktywna, a co! nie jestem skromna, a co!).
Umówiłam się z G. na piątek na burgery. W knajpie jest wyzwanie, kto zje olbrzymiego burgera (0, 5kg mięsa! prawdziwe bydlę!), ten może wygrać m.in. karnet na siłownię i skrzynkę piwa. G. kusi ta skrzynka. Ja nie zamierzam mierzyć się, wiem, że to ponad moje siły. Chyba zamówię coś wege. Ostatnio w Polsce był D., no i specjalnie dla niego szykowaliśmy dania wegańskie. Niezłe były, zasmakowały mi. Dziś na kolację zrobię sobie takiego wege burgera, a co.
W ogóle z D. to śmieszna sprawa. To dość bliski znajomy G.... nie chcę użyć słowa "chłopak", bo ja o status ich związku nie pytałam. Na początku chyba za mną nie przepadał i był zazdrosny... Bo ja i G. jesteśmy dość specyficzni, ktoś z boku mógłby nas uznać za parę. Bardzo zboczona parę. Mamy specyficzne żarty i rzeczywiście, D. mógł się czuć trochę zdezorientowany. I zagrożony. Szybko jednak podłapał nasz humor i zrozumiał, że mnie i G. łączy tylko jakaś dziwna, wynaturzona przyjaźni ;). Nie mogę się doczekać, kiedy znowu przyleci do Polski. Będzie wesoło.
Dobra, gadu-gadu, a tu bilans:
śniadanie (10:00): pół szklanki owsianki z bananem, jogurtem naturalnym, cynamonem
przekąska (12:30): małe jabłko
obiad (15:00): półtorej talerza zupy ogórkowej
kolacja (w planie: 19:00): wege burger z bułki pełnoziarnistej, z domowej roboty falafelem i warzywami)
trening: będzie rowerek podczas oglądania trzeciego sezonu "Kości" na FOXie ;)