Zaczal sie dzis, w teorii wczoraj. Choc ja zawsze licze poniedzialek jak poczatek tyg. Silka zaliczona. Dzien na nogi, bo bylo cudnie pusto. Probowalam robic tez martwy ciag z 25kg zeby sie nie spocic, ale prawidlowa postawa wymaga wielu prob, co mnie deprymuje.. zobaczymy
Pogoda do bani, ale zmusilam sie do wyjscia z domu. Brakowalo kilku skladnikow na obiad. Zmoklam jak kura a kurtka suszyla sie pol popoludnia.. aczkolwiek wysilek byl warty bo nowosc w produktach mrozonych - mozzarella sticks nam podeszla, szczegolnie do vegeburgerow i zapiekanych warzyw:)
Chata ogarnieta, pranko sie kreci. Umylam sie nawet parapet, bo zaraz juz wiosna i szykuje sie mycie okien. Nie moge juz na te smugi patrzec..
*
Zaczelam ogladac na YT poradnik odnosnie inwestowania.. ile to dosc oszczedzonej kasy by sie nie martwic ale jednoczesnie inwestowac i spac spokojnie.. to dobre pytanie..
*
Czas na kolacje. Znowu powtorka salatki z tunczykiem, jajkami, oliwkami i dressingiem z jogurtu i srirachy.. yumm 😋