Miedzy praca a przenoszeniem toreb brakuje mi czasu dla siebie. Kanapa juz przyjechala, meble z ikei dotra w srode popoludniu. Wiec teoretycznie jesli pozyczymy narzedzia do skrecenia to w czw ostatecznie sie stad wyniesiemy - czytaj bedziemy targac materac - cholernie ciezki a do ndz V jakos ogarnie sprzatanie i oddamy klucze. Jak musze isc do roboty w pt i sob. Poza tym nie oszukujmy sie, on siedzi w domu to ze szmata moze troche polatac.
Z racji upalu udalo mi sie wyrwac nad wode. Lezalam na skalistej plazy, poplywalam we fjordzie. Bylo bosko!! Mam nadzieje ze jutro rano uda mi sie znowu tam pojechac. Chociaz na 3h zanim V wstanie i zjemy obiad;)