U turka dojrzalam kurki. I mimo ze cena powalala, nie moglam sie oprzec. Raz na ruski rok spaggetti z kurkami w sosie smietanowym byc musi. Wsuwalismy z talerza az milo. Nie bylam pewna czy V te smaki podejda, bo pieprz sol i galka muszkatalowa to zupelne przeciwienstwo jego kuchni, ale stwierdzil ze jest miodzio!
Do pracy dalej nie wiem kiedy ide. Mial debil dac znac po ndz, dzis wtorek.... czekam wiec dalej. I probuje znalezc cos innego..
*
Ogrzewanie pierwszy raz odpalilismy na noc wczoraj. Bo inaczej bym nie zasnela. Tak jakos bleeee wilgotno bylo.. nad ranem temp spadla do 2 stopni wiec jeszcze podkrecilam galke na wiecej i schowalam sie pod koldre;)
*
Dzis korki szly mi lepiej niz ostatnio. Nie oszukuje i nie mowie ze bylo super, ale bylo LEPIEJ, rozumialam ze sluchu wiecej. Wiec po 1h przynajmniej wsciekla na siebie nie bylam. Zadal mi sporo, tez ze sluchu wiec jak juz poleze po obiedzie to moze sie za to zabiore... poki co sjesta;)
syrenkowa
14 października 2020, 11:39No ja nie najadłam się w tym roku kurek. Ogólnie z grzybami straszna bida. Na wysyp w tym roku nie ma co liczyć, tylko czekać na następny :-)