Skonczykam wlasnie ogarniac chate bo wieczorem mamy goscia z Polski. V wyslalam na zakupy bo na ta chwile czuje sie fatalnie. Zaczal sie okres - oczywiscie jak na przekor losu - szybciej, i nie mam na nic sily. Na nic doslownie. Lezalam na lozku od 5 rano stekajac z bolu. Nospy 2 wzielam i dalej czuje sie zle. Kiepski poczatek dnia. Plus taki ze V przytargal siatki, wiec dopiero na lotnisko sie wybiore wieczorem.
Plan na najblizsze dni jest intensywny - zwiedzanie ile wlezie. Wiec mam nadzieje ze pogoda bedzie stosowna do zachcianek;)
Poki co leze i mysle czy wziac kolejna nospe czy moze lampke wina dla rozluznienia..