Kolejny dzien za mna.
W koncu udalo mi sie wyrobic ponad 11 000 krokow. Na laurach jednak nie spoczne. Chce efektow w tydzien. Jakkichkolwiek ale cos co bedzie swiatelkiem, ze tluszcz ktorym obroslam na przymusowym postojowym gdzies tam zaczyna topniec. Chocby ze 2cm tu i tam.. albo 1 kilo..taa marzenie scietej glowy.
Jak sie zarlo i pilo to teraz nie zniknie w kilka dni. Ale powalczyc mozna. Grunt aby sie starac.
Tabeleczke wiec uzupelniam dalej:
pon | wt | sr | czw | pt | sob | ndz | |
apka | x | x | x | x | |||
steper | x | x | x | x | |||
kcal | 1689 | 1858 | 1915 | 1553 | 1773 |
Wrocilam do salatek na kolacje. Cieszy mnie widok miski pelnej zieleniny plus ser plesniowy i ocet balsamiczny.Tesknie za deska sera z prawdziwego zdarzenia.
W ogole to zauwazylam ze ostatnio bardzo czesto uzywam slowa tesknie. Ten czas, przymusowy postoj, sprzyja rozkminianiu.
Upieklam dzis ciacho - plesniak. I jutro jakos tak musze pokombinowac zeby sie i zmiescil w bilansie i zebym sie nim najadla.. zobaczymy jak to wyjdzie. Oby smaczny byl!
WracamDoFormy2020
2 maja 2020, 21:18chociaż tyle dobrego przez tę pandemię, że człowiek mysli, docenia, tęskni :) to też przecież potrzebne! pozdrawiam