Polska. Tydzien czasu. Przymusowe wolne.ale nie moglam zniesc siedzenia w No samej. V do pracy przeciez chodzic musi a mi godziny samej dluza sie jak psu makaron pod nosem. Tymbardziej ze na silke chodzic nie moge. Czasu nie mam gdzie zabic. Zmeczyc nie mam sie jak. I nie moge. Wiec to wszystko powoduje mega flustracje. Czy raczej powodowalo. Bo teraz piszac z lozka w PL to NO wydaje sie tak odlegle ze az nierealne. Szkoda tylko ze V jest tam a ja tu. Poza tym to...
Pozarty chleb razowy.. ale nie caly..
Pozarta salatka z lososiem i jajkiem.. oj pyszne bylo..
Aperol spritzz nielimitowany..wiadomo. be be be. Ale diabelki sa:)
Grzeszki sie zbieraja...ale musze odreagowac i odpoczac. Chyba psychicznie glownie..taki guzik na RESET ALL by sie przydal idealnie.
justi_cb
23 stycznia 2020, 06:27Takie małe grzeszki są czasem konieczne, żeby nie zwariować ;) milego pobytu w Polsce :)