irytacja siegnie wkrotce gornej granicy. Nie po to pisze tu, zeby wszystko znikalo. I to nie raz, a dwa. Wiec jesli dzis znowu (3 dzien z rzedu) sie nie zachowa vitalia i ja rozejdziemy sie na jakis czas. Bo nerwow tracic nie bede.
Tak wiec, kupilam rower. Blekitny. Piekny. Z zapinka antywlamaniowa, taka naprawde solidna. Wiec stoi miedzy innymi 60 rowerami na podworzu, i nawet gdyby ktos go chcial ukrasc to nie widze powodu czemu akurat ten, kiedy mozn wybrac sobie jakis inny;))
Ostatnie dni cisnelam cardio. Przesuneli gdzies sztangi i pojecia nie mam gdzie. A nie chcialo mi sie szukac. Wiec witaj bieznio. Jeden dzien interwaly z nachyleniem od 6 do 10%. Zdychalam ale dobieglam. Wczoraj, bieg bo wzglednie plaskim przez 45min. Bylo przyjemnie. Predkosc tez srednio 9.5-10km/h. Wiec zeszlam zadowolona.
Dzis czuje nogi. Po 3 dniach pod rzad rozpasania w silowni, to nie niespodzianka. Waga tez swoje robi z lekkim na plus. Wychodza te 2 paczki i kakao pite co noc w lozku. Ale raz sie zyje, jakos sie zgubi;)
Dzis ndz, wiec sprzatanie i moze jakis film. Poki co krolewskie sniadanie - amerykanskie nalesniki z bananami i jogurtem kokosowym. Taaaa... taka dieta ;))
schudne21
3 marca 2019, 12:16Śniadanie prawdzziwie królewskie, ja miałam awokado z pomidorkami )
alexsaskee
3 marca 2019, 16:29To tez brzmi smacznie!;)
Barbie_girl
3 marca 2019, 11:33Raz ciach zgubisz nadwyzke ;) Pozdrawiam ;*