Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak pocisk! 8,5km rekord:D


Na kacu. Może nie na ogromnym,ale jednak na kacu. Poszłam na siłkę z zamiarem zrzucenia wczorajszego grilla i pożegnania kumpeli. Smutno mi że już jutro wraca,ale plus jest taki że za miesiąc ja będę u niej i zakupy na Oxford Street i musical "Bodyguard" moje! :D

Dzisiaj ćwiczeniowo- dałam sobie wycisk. Wczoraj sporo rozmawiałyśmy o ćwiczeniach, zdrowym żarciu, rozkręcaniu metabolizmu i taka właśnie nakręcona ustawiłam zegar na bieżni na 60min! Było cudnie. Taka godzina dla siebie, tysiące myśli w głowie, plany..

 I rozważam na poważnie zabranie się za dietetykę. Przeglądałam wstępnie oferty szkół z torunia ale to strasznie drogi interes. Zresztą pieniądze nie tak istotne - czas bardziej! 2 czy 3 lata w dupie? Nie chce mi się. 6mcy to max co mogę w tej chwili wykroić z czasu. No ale kwestia pozostaje otwarta.
Pojawia się także pomysł mojego powrotu do Uk. Realna kwestia.Nie do londynu póki co,tylko pod. Co z kolei stawia pod znakiem zapytania szukanie tam pracy. Ale. Póki co cieszę się zbliżającymi się urlopami (tak tak w liczbie mnogiej:) i chrzanić resztę:D

Ćwiczeniowo z dziś:

- Rower 20min (150kcal)
- Torso rotation 18-23-27kg (30,35,20)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-49-59kg (zaczaiłam się na 66,ale za wysokie progi póki co:D) (20,35,20)
- Triceps wyciskanie 18-23-27kg (20,35,20)
- Bieżnia 1h ~8,60km ( 725 kcal)

Mój osobisty rekord na bieżni jak do te pory! Nie sądziłam, że dam radę bez zatrzmywania, bez marszu przebiec tak OLBRZYMI dystans, bez wywalonego jęzora! Wspaniałe uczucie, naprawdę czuje że mogę wszystko! :D A właściwie mogłam, bo teraz tak bolą mnie nogi jakby ktoś mi kości w udach roztrzaskał,ale nic to. Dystans urojony w głowie zaliczony, kolejnym razem porwę się na 10km! A co mi szkodzi! Grunt to się nie poddawać,spinać poślady i dawaj! :D


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.