Dzień 31
czwartek
19.09.2013
Dziewczynki, normalnie wściekłam się z rana!!! Niepotrzebnie właziłam na te piep..... wagę. W sobotę były 80,3 a dziś mimo przestrzegania wszystkich zasad 81,2. Normalnie jakby mnie grom z jasnego nieba trafił!!!
Szkoda gadać ... sama nie wiem, może naprawdę trzeba się ważyć raz w miesiącu żeby sobie stresów zaoszczędzić???
Póki co nie zmieniam paska wagi, bo wierzę, że to moje 80,3 ciągle gdzieś tam jest w środku mnie, tylko że np. zalane hektolitrami zamagazynowanej wody. Tak się pocieszam:-)
Obiecałam sobie... następne ważenie 01.10.2013 żeby sprawdzić, czy będzie upragniona siódemka z przodu...
Dziewczynki niektóre z was pisały, że zdarza mi się mało jeść. Wiem o tym, niestety to wszystko przez stres. W pracy mam teraz naprawdę hardcorowy okres i nie dość, że jestem wykończona, obolała, to jeszcze żołądek mi się w supeł zawiązuje.
W sobotę jednak jadę do rodziców na Mazury wiec mam nadzieję że uda mi się zrelaksować i wtedy też z jedzeniem postaram się wrócić do ładu:-)
Zjadłam dziś:
07.30 - kromka chleba wiejskiego posmarowana metką tatarską + 1 plasterek sera żółtego + kiełki lucerny+ trochę suszonych owoców (śliwki i daktyle)
11.00 - jogurt z ziarnami zbóż + jabłko
14.00 - serek wiejski
18.00 - makaron razowy z pieczona dynia, wędzona piersią i fetą (mały talerz) + 60g wątróbek z dorsza (to mój przysmak, chociaż przy dwóch kotach to muszę się chować żeby udało mi się go zjeść:-)))
20.00 - herbatka z pokrzywy + 1/2 szklanki soku pomarańczowego bez dodatku cukru
Zamiast ruchu:
Ogarnianie mieszkania i wstępne ogarnianie walizki na wyjazd i odrobina leżakowania przy Seksie w Wielkim Mieście, bo znów powtarzają:-)