Zaczęłam ćwiczyć w krótkich spodenkach i przed lustrem. No bo trzeba pracować nad techniką i te sprawy, czy prawidłowo przysiady robię itd. Ale nie jestem pewna, czy to był dobry pomysł. Bo przysiady może i robię dobrze, ale okazało się, że mam cellulit! Dotychczas ćwiczyłam w długich spodniach albo legginsach, które wszystko ładnie trzymały i nogi nawet wydawały się zgrabne. A dzisiaj założyłam krótkie gacie i zgroza. Uda niczym galareta. Do tej pory jakoś nie zauważyłam, albo wolałam żyć w nieświadomości. :P No ale nie ma co płakać. Skoro same ćwiczenia nie ogarniają problemu, to czas sięgnąć dodatkowo innych środków. Czytałam o szczotkowaniu ciała na sucho. Muszę kupić szczotę i spróbuję. Ciekawe, czy będzie efekt. :)
Posiłki:
7:30 omlet czekoladowy z borówkami
11:00 bułka z ziarnem i z pastą z tuńczyka (własnej roboty: tuńczyk, twaróg, kiełki, papryka, szczypiorek)
14:30 dwie gałki lodów, porcja truskawek
18:00 ziemianki, brokuły, pierś z kurczaka, ogórki kiszone
No i wpadły cztery cukierki czekoladowe w ciągu dnia.
Aktywność:
10 min joga
55 min spaceru
27 min trening z Martą