W skarpetkach czy bez przez cały tydzień moja waga pokazywała równo 85 kg. Już myślałam, że się zacięła, bo grzeczna byłam bardzo. W piątek zdjęłam wreszcie skarpetki i zmiana. Dziś 84,2 kg, choć nieśmiało przez chwilę widziałam 83,8.
Grzecznie dietkuję i ćwiczę na rowerku.
W soboty zwykle jeżdżę na basen, ale dopadło i mnie przeziębienie lub wirus. Boli gardło, męczy katar, więc odpuściłam sobie. Może to błąd, ale jakąś wymówkę trzeba czasem mieć. Za to posprzątałam dokładniej w domu, tzn. nie tylko odkurzyłam, ale i umyłam podłogi, wypucowałam kuchnię i łazienkę. Dziś zmieniłam pościel i mam w planach jeszcze prasowanie, bo znów się nazbierało.
Pogoda piękna, choć rano nieźle zaszroniło. Zatem w planach długi spacer z Kluskiem.
Potem odpoczynek:
nika2002
11 marca 2014, 17:13U mnie w skarpetkach czy bez ostatnio coraz więcej. Miłego tygodnia.
baja1953
10 marca 2014, 16:55cześć:)) pół kg na tydzień nie złe, ale w obliczu mojej grzeczności jakieś robi się niewystarczające...dasz wiarę, że od 10 lutego nie zjadłam nawet okruszka pieczywa, makaronu, ryżu, kaszy, ziemniaków, słodyczy....Pozdrawiam:))
mroowa...
10 marca 2014, 10:39Hahahah odpoczynek boski:)))))
moderno
9 marca 2014, 23:57Już teraz wiem na czym polegał mój błąd przy ważeniu się . Od jutra będę zdejmować skarpetki
joannab6
9 marca 2014, 22:22Zdrówka zatem życzę. A odpoczynek.............. rewelka :))