Dziś już wenflon zdjęty. Obyło się bez kolejnej kroplówki, apetyt jest, zobaczymy tylko, czy jelita będą dobrze pracować. Niestety takie niestrawności przerabiamy dość często, bo Klusek jest strasznie łakomy na wszelkie znaleziska, a żołądek ma bardzo wrażliwy. Poza tym robią mu się różne skórne i podskórne guzki. Taka rasa. Umówiłam się na biopsję po powrocie.
Waga spada. Zauważyłam, że im dokładniej stosuję się do jadłospisu, tym łatwiej szklana rano daje się przekonać, że ma pokazać mniej. Jak tak dobrze pójdzie, to może uda się zrealizować plan, że do wyjazdu miało być 10 kg mniej? Niewiele brakuje.
Ze sprzątaniem się niestety nie wyrobię, tak jak chciałam. Trudno, płakać nie będę. Skończę po powrocie.
Ta-Zuza
4 lipca 2018, 08:20Wszystko dobrze się układa, najważniejsze, że psina ma się lepiej.
nika2002
4 lipca 2018, 04:46Świetnie Ci idzie. A sprzątanie, zawsze może poczekać :-)
alam
4 lipca 2018, 06:58A co u ciebie, dawno nie robiłaś wpisu :( Buziaki
mada2307
3 lipca 2018, 13:55Zwykle tak jest, ze jeśli przestrzega się diety, waga reaguje, jak się zaczyna kombinować, podmieniać, to zwykle się przekombinuje i efektu nie ma! Dlatego, życzę Ci konsekwencji!