Waga 83,3 kg. Nie widzę powodu, dlaczego większa niż wczoraj. Próg 82 jest u mnie momentem, gdy waga wraca. I tak już od roku Bujam się w te i we wte. Jakby coś blokowało. Może i powód by się znalazł. Musiałam wstać dziś o 3, żeby zawieźć syna na miejsce zbiórki z kumplami, wybierał się do Krakowa. Potem jeszcze dospałam, ale słabo i czuję się trochę opuchnięta. Wczoraj ujechałam też 60 km na stacjonarnym i zwykle po czymś takim, szczególnie jednorazowym po dłuższym czasie mam więcej na wadze.
Dobra! Koniec biadolenia! Trzeba trzymać się planu i postanowień a wreszcie przeskoczę ten zaklęty próg!!
hewaa
18 lipca 2014, 22:26Super rysunek. Napisałaś, że rośnie Ci waga po rowerku. Hmmm .... ja w tym tygodniu też sporo pedałowałam. Myślałam ,że te spalone kalorie od razu dadzą efekt a jest go brak. Chyba trzeba trochę czasu. ???????
vita69
17 lipca 2014, 14:1060 km??????? to jak długo Ty jechałaś????????? Boże ja na 20 km potrzebuję ok 40 minut:)))) jutro jak się wyśpisz to waga spadnie:)) mam nadzieję, że moja też:))
alam
17 lipca 2014, 15:23Jeżdżę bardzo szybko,ale na najmniejszym obciążeniu. Zajmuje mi to trochę ponad 1,5 godz.
TWEETY6711
17 lipca 2014, 11:17świetne :) U mnie też bez końca efekt motyla. I podobnie jak u Ciebie jest pewna granica, której nie umiem przekroczyć. 94 kilo i cofka. Walczę ale się już nie ważę żeby się nie zniechęcać. Buziaki!!