Chyba czas najwyższy uwierzyć w sukces, bo inaczej marnie z motywacją.
Pucio jakby lepiej Zaczął jeść, badania wypadły dużo lepiej, temperatura ok. 38 a nie 36, jak było wcześniej. Powtórka badań za tydzień, już bez kroplówek w tym tygodniu. Na razie ma dostawać leki moczopędne przez tydzień, oraz leki na serducho już na zawsze. Powinien też jeść specjalną karmę oszczędzającą wątrobę. Chociaż na razie będzie dostawał syropek osłaniający wątrobę, bo z apetytem u Pucia marnie i trzeba go trochę porozpieszczać, bo schudł bidulek przez tydzień prawie 3 kg. Karma "wątrobowa" na razie mu nie smakuje.
Widać ogólną poprawę nawet w zachowaniu. Wiem, że to może być chwilowe, może nie potrwa długo, ale dopóki nie cierpi, to chciałabym, żeby był przy nas jak najdłużej.
Waga szaleje, cycki bolą, czyżby @ po 2 tygodniach?
Niby diety pilnuję, ale chyba tylko na niby. Wczorajsze prawie 1,5 kg więcej niż dzień wcześniej postawiło mnie do pionu. Pojechałam wreszcie na basen: 35 minut aktywnego pływania = 1km przepłynięty. Dziś dokręciłam śrubki w rowerku, żeby za bardzo nie trzeszczał i przejechałam 40 km. Wieczorem zaliczyliśmy z księciem małżonkiem milongę. Powrót na właściwe tory?? Oby!!
Życie wraca do normy. Jedynie trzeba będzie szybko śmigać do domu, żeby pies po lekach moczopędnych nie złapał poziomu w oczach.
Aldek57
21 października 2013, 22:06Świetne określenie o" poziomie w oczach psa",życzę pozytywnych skutków leczenia pieska:))
moderno
21 października 2013, 10:36Alu ja też biorę się poważnie za siebie . Tyle czasu zmarnowane. Pozdrawiam Ciebie serdecznie
benatka1967
21 października 2013, 08:44idzie w dobrym kierunku , pozdrawiam :)
marta803
20 października 2013, 23:30Hehehe no moze w ten sposob na swieta bede szczuplejsza