Waga mnie dziś zmotywowała do działania 88,9 kg
Nie mogłam tego zmarnować i przejeździłam 50 km. Mam nadzieję, że nie zaszkodzę tym swojemu ścięgnu, ale rozgrzałam je przed jazdą.
Wczoraj widziałam się ze swoim starszym braciszkiem, który zawsze motywowała mnie do aktywności fizycznej. Jest trenerem i sędzią Taekwondo. Pokazał mi co mam robić ze swoją kontuzją i zmotywował do tego, żeby nie siedzieć na dupsku.
Tak sobie marzyłam, że podczas wakacji zacznę biegać. Niestety trzeba odłożyć to na później. Myślę, że jak uda mi się schudnąć do 70 kg, to już bezpiecznie będę mogła popróbować. Dużo jeszcze przede mną. Ale jest mnóstwo ćwiczeń, które mogę wykonywać i przede wszystkim mniej żreć!!!!
GreysN
3 sierpnia 2013, 13:42Ze ścięgnem to trzeba uważać, lubi wracać :(, znam to z autopsji. Ale jak człowiekowi na czymś naprawdę zależy, to pójdzie "przez trupy i gnoje do zwycięstwa", jak mawiała moja śp. Babcia :) Podziwiam osoby, które potrafią przełamać nawet strach przed bólem i wytrwale dążą do osiągnięcia wytyczonego celu :D. Trzymam mocno kciuki! Pozdrawiam, Grażyna.